Zakatowali rocznego chłopca z Bydgoszczy. Na jaw wychodzą wstrząsające fakty

Dodano:
Zatrzymanie w związku ze znęcaniem się nad dzieckiem Źródło: Policja
Para z Bydgoszczy odpowie za zakatowanie na śmierć rocznego chłopca. Relacja sąsiadów 31-latki i jej partnera jest wstrząsająca.

13 września bydgoscy policjanci zatrzymali 31-latkę oraz jej 36-letniego partnera. Para, która w momencie zatrzymania była pod wpływem narkotyków, odpowie za znęcanie się ze szczególnym okrucieństwem nad 13-miesięcznym synkiem kobiety, a także narażenie go na utratę życia lub zdrowia oraz spowodowanie u niego ciężkiego uszczerbku na zdrowiu.

Bydgoszcz. Zakatowali rocznego chłopca. Wstrząsająca relacja sąsiadów

Chłopiec trafił do szpitala w ciężkim stanie. – Został przyjęty z obrażeniami wielomiejscowymi, głównie dotyczącymi głowy. Był bardzo głęboki obrzęk tkanek mózgowych oraz liczne stłuczenia i krwotoki wewnątrzczaszkowe o różnych nasileniach – mówi dr n. med. Piotr Brzeziński, ordynator oddziału anestezjologii i intensywnej terapii wojewódzkiego Szpitala Dziecięcego w Bydgoszczy. – Obrażenia były tak zaawansowane, że mimo wdrożenia szybkiego i właściwego leczenia niestety zmiany postąpiły tak dalece, że nie można było uratować dziecka – dodał.

Mały Grześ był czwartym dzieckiem Katarzyny B. 31-latka urodziła jeszcze troje dzieci, każde z innym partnerem. Z relacji jej sąsiadów wynika, że była fatalną matką i w ogóle nie zajmowała się maluchami. – Dzieci same biegały po osiedlu i prosiły sąsiadów o jedzenie. Chodziły brudne, latem biegały kompletnie gołe. Jak przyszły i grzebały w śmietniku, to ręce opadały – przyznała jedna z sąsiadek. Kobieta dodała, że okoliczni mieszkańcy powiadomili służby o problemach rodziny.

Co wiadomo o Katarzynie B?

W ubiegłym roku troje starszych dzieci Katarzyny B. trafiło do domu dziecka, sąd ograniczył matce prawa do nich. Przy 31-latce pozostawiono małego Grzesia, który miał wówczas zaledwie 3 miesiące. Powód? Pracownicy pomocy społecznej uznali, że nic nie wskazuje na to, jakoby chłopiec padł ofiarą przemocy. – Kiedy dzieci trafiły do pieczy zastępczej, to kurator przestał na stałe zajmować się tą rodziną – tłumaczył Jarosław Błażejewski, prezes Sądu Rejonowego w Bydgoszczy.

Sędzia zapewnił, że sąd cały czas monitorował sytuację rodziny i nie wpływały żadne niepokojące sygnały. W podobnym tonie wypowiedziała się Magdalena Owczarska, zastępca dyrektora Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej w Bydgoszczy.

31-latka sama wychowywała się w domu dziecka. Dyrektor placówki zna kobietę od czasów, gdy była nastolatką. – W opiniach naszych specjalistów przekazywanych do sądu były zawarte informacje o uzależnieniu Katarzyny B. i wątpliwościach co do jej kompetencji wychowawczych. Przeprowadzała się z miejsca na miejsce. Miała partnerów, którzy budzili nasze wątpliwości. Niestety, alkohol często był obecny w jej życiu – mówił Krzysztof Jankowski.

Źródło: TVN24
Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...