Krzysztof Zalewski: Nie byłem w stanie śpiewać tego bez płaczu

Dodano:
Krzysztof Zalewski Źródło: Dominika Jaruga
Może pod wpływem terapii i tego, że zacząłem o tym dużo rozmawiać, opuściłem gardę. Przestałem wierzyć, że są rzeczy, o których nie wypada mówić publicznie. Mówię o śmierci mamy, o samotności, zagubieniu, uzależnieniach, ale czy to jest coś takiego nadzwyczajnego? – mówi Krzysztof Zalewski.

Marta Byczkowska-Nowak: Czy to rockandrollowa legenda, że smutek i nieszczęście inspirują do twórczości, a radość już nie za bardzo?

Krzysztof Zalewski: Niestety coś w tym jest, że łatwiej jechać na smutnej nucie i na A-molu, niż opowiadać w C-durze, że wszystko jest świetnie. Smutne piosenki jednocześnie zwykle bardziej trafiają do słuchaczy. Chyba jakoś uszlachetniamy smutek, a o radości dużo trudniej opowiedzieć tak, żeby to nie było trywialne, nielicznym się to udaje.

Ile znamy świetnych, radosnych numerów, które stały się takimi hitami, jak „Happy” Pharrella Williamsa? Niewiele.

To chyba nie byłeś zbyt szczęśliwy pisząc płytę „Z głowy”.

No nie byłem, nie byłem, przyznaję. Ale już jest ok.

Teraz wszyscy cię pytają, czy nie boisz się, że za bardzo się otworzyłeś.

Zaskoczyła mnie ilość pytań o szczerość na tej płycie. Dopiero, gdy wszyscy zaczęli mnie o to pytać, to pomyślałem, że może jednak powinienem zacząć się stresować. Wcześniej myślałem sobie: Ok, to są mocne rzeczy, tak otwieram serce, ale z drugiej strony – ani nie odkrywam Ameryki, ani nie mówię nic wywrotowego. Nie przyznaję się, że trzymałem kogoś w piwnicy, albo handlowałem dragami, a wszyscy pytają, czy się boję tego, co tam naopowiadałem. No nie, nie boję się. Jak słucham niektórych rapowych tekstów, to tam jest dopiero grubo, tam są bardzo konkretne intymne szczegóły, czasami wręcz nazwiska. U mnie kawa na ławę jest w piosence „Z głowy”, pozostałe utwory są nieco bardziej zawoalowane, zamknięte w artystycznej formie opowieści, choć owszem, mówią o trudnych sprawach. Ale ja przynależę jednak do trochę innego środowiska, niż raperzy, inna jest grupa odbiorcza, może dlatego to wzbudziło takie zdziwienie, zainteresowanie i takie kontrowersje.

Moja historia jest trudna, ale czy jest w niej coś nadzwyczajnego? Nie.
Źródło: Wprost
Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...