Turkusowe grzyby na Podlasiu. Trafił na nie leśniczy

Dodano:
Chlorówkę znaleziono na Podlasiu Źródło: Facebook / Nadleśnictwo Białowieża, Lasy Państwowe/canva.com
W mediach społecznościowych leśnicy z Białowieży opublikowali fotografie wyjątkowego znaleziska. Jak się okazuje, jeden z nich trafił na chlorówkę. To grzyb, który barwi drzewa na nietypowy kolor, a na Podlasiu wyrasta niezwykle rzadko.

O niezwykłym zjawisku na Facebooku poinformowali pracownicy Nadleśnictwa Białowieża. „Jeden z naszych leśniczych miał szczęście i zaobserwował nieczęsto spotykane owocniki” – relacjonowali leśnicy.

Do wpisu dołączyli zdjęcia. Widać na nich porastający martwe drzewo mech, a na nim turkusowe grzyby, przypominające nieco małe listki. „Chlorówka – bo tak nazywa się ten wdzięczny grzyb, najczęściej objawia swoją obecność pod postacią zielono-niebieskawego zabarwienia drewna” – wyjaśnili w poście pracownicy Lasów Państwowych.

Uzupełnili, że grzyby te najczęściej wyrastają na martwym drzewie dębowym. Gdy grzybnia chlorówki przebarwi dębowe drewno, mówi się o nim czasami „zielony dąb”.

Chlorówka. Czy jest jadalna?

Wspomniany grzyb nazywany jest też lejkówką zielonawą. Jak podaje portal grzyby.pl, należy do rodziny pieczarkowatych. Kapelusze owocników są w stanie osiągnąć od trzech do ośmiu centymetrów średnicy. Charakteryzują się szarozielonym, zielonkawym lub niebieskawozielonym, turkusowym odcieniem. Pachną jak anyż.

Mimo, że to grzyby jadalne, ze względu na mocny zapach i skonkretyzowany smak nie wykorzystuje się ich kulinarnie. Mogą jednak posłużyć jako przyprawa – w szczególności w kuchniach lokalnych. Niektóre kraje wykorzystują chlorówkę do celów aromatycznych.

Zbierając te grzyby, należy zachować szczególną ostrożność. Łatwo je bowiem pomylić z wysoce toksycznymi gatunkami, takimi jak lejówka biaława czy zasłoniak oliwkowozielony.

Główny Inspektorat Sanitarny ostrzega grzybiarzy

Na początku sezonu grzybowego Główny Inspektorat Sanitarny przestrzegał przed zbieraniem grzybów, których nie znamy - może to być niezwykle niebezpieczne. Jeśli mamy najmniejsze wątpliwości związane z jadalnością grzyba, należy pozostawić go w lesie.

„Poza tym w każdej powiatowej stacji sanitarno-epidemiologicznej dyżurują grzyboznawcy albo klasyfikatorzy grzybów – jeżeli mamy wątpliwości co do naszych zbiorów, możemy od nich bezpłatnie uzyskać poradę w godzinach pracy stacji” – podpowiedział Marek Waszczewski, rzecznik GIS. Dodał, że jeśli komuś nie jest po drodze do stacji sanepidu, dobrze jest korzystać z atlasów i z mobilnych aplikacji do rozpoznawania grzybów.

Masz za sobą wyjątkowo udane grzybobranie? Kosze uginały się pod ciężarem zbiorów, a może twoim łupem padł prawdziwy grzybowy olbrzym? Opowiedz nam o swoich zbiorach i podziel się ich zdjęciami, pisząc na podroze@wprost.pl.

Źródło: Facebook / Nadleśnictwo Białowieża, Lasy Państwowe
Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...