Hiszpania walczy z żywiołem. Zginęło co najmniej 51 osób
Powodzie są skutkami burzy Dana i na dobre zaczęły pustoszyć Hiszpanie we wtorek. W ich epicentrum znalazła się Walencja. W prowincji zawieszony całkowicie został ruch kolejowy, na obszarze metropolitalnym nie pracuje metro, a w kilku gminach zrezygnowano z prowadzenia zajęć w szkołach, zamknięto parki i cmentarze.
Problemy dotknęły także lotniska, którego pasy startowe zostały całkowicie zalane. Te loty, które nie zostały przekierowane na inne lotniska, zostały w pełni odwołane. Ponadto zalane zostały liczne drogi, na których uwięzieni zostali kierowcy.
Bilans ofiar powodzi w Hiszpanii stale rośnie
Władze regionu poinformowały w środę rano, że dotychczas potwierdzone zostało co najmniej 51 ofiar śmiertelnych. Niewykluczone, że na tym bilans się nie skończy. Jak przekazał premier Hiszpanii Pedro Sánchez, wiele osób nadal uznanych jest za zaginione.
„Od zeszłej nocy uruchomiono procedurę dotyczącą wielu ofiar i możemy przedstawić pierwszą ocenę na podstawie informacji otrzymanych od różnych organów i sił ds. bezpieczeństwa i nadzwyczajnych. W tej chwili, tymczasowo, liczba ofiar śmiertelnych wynosi 51 osób. Rozpoczyna się proces poszukiwania i identyfikacji ofiar” – pisało Zintegrowane Centrum Koordynacji Operacyjnej hiszpańskiego Ministerstwa Spraw Wewnętrznych
Incydenty nie tylko w Walencji
Problemy związane z burzą Dana pojawiły się także w innych terenach kraju. W samej Andaluzji od poniedziałkowego wieczora spowodowała ona około 870 incydentów, a wśród nich poważne gradobicia z kulami o wielkości piłek golfowych.
„Doszło do dużych i bardzo poważnych uszkodzeń setek pojazdów, dróg publicznych, ośrodków sportowych, gospodarstw rolnych, magazynów przemysłowych i domów” – informował we wtorek burmistrz leżącej w regionie gminy El Eijido Francesco Góngora.
Chaos związany z opadami pojawił się także w Maladze, gdzie wylała rzeka Guadalhorce. Zalane zostały domy, porwane zostało wiele samochodów. Mieszkańcy musieli być ewakuowani śmigłowcami.