Wiceminister wygadał się ws. twórcy marki Red is Bad. „Zupełnie nieodpowiedzialne”
– Paweł Szopa, biznesmen, który jest zamieszany w aferę, która polegała na wyprowadzeniu wielkich pieniędzy publicznych z Rządowej Agencji Rezerw Strategicznych, jest już w samolocie do Polski. Wraca do Polski przy wsparciu polskich policjantów, którzy namierzyli go w Dominikanie. Myślę, że za kilkanaście godzin będzie mógł nam więcej powiedzieć o mechanizmach, które doprowadziły do szkody w majątku państwa – powiedział w radiowej Jedynce wiceszef MSWiA Czesław Mroczek.
Czesław Mroczek o powrocie Pawła Szopy do Polski. Tomasz Siemoniak potwierdził
Informację potwierdził też w TOK FM szef resortu Tomasz Siemoniak. – Nasze państwo pokazuje, że znajdzie każdego, kto unika prokuratury i wymiaru sprawiedliwości. Nawet jeśli jest na drugim końcu świata – zaznaczył minister spraw wewnętrznych i administracji. Siemoniak zwrócił uwagę, że informacje mogą być przełomowe. – Widać było, że to jest kluczowa osoba i jej zeznania będą kluczowe w wielkiej ponurej aferze – tłumaczył szef MSWiA.
Onet zaznaczył, że słowa wiceministra zostały bardzo źle odebrane w prokuraturze. – Zupełnie nieodpowiedzialne, tym bardziej że pan wiceminister nie miał nic wspólnego z wysiłkami zmierzającymi do jego ściągnięcia – zaznaczyło źródło portalu. Dodatkowo Szopa ma być konwojowany przez policję Dominikany, a nie przez polskie służby.
Czesław Mroczek zabrał głos ws. podejrzanego. Adam Bodnar: Bierze za to pełną odpowiedzialność
O sprawę był również pytany na sejmowych korytarzach minister sprawiedliwości. – W ostatnich dniach intensywnie współpracowały ze sobą służby konsularne oraz prokuratura. Jesteśmy na tym etapie, że minister Mroczek potwierdził dzisiaj fakt powrotu pana Szopy – powiedział Adam Bodnar.
– Jak rozumiem, minister Mroczek bierze pełną odpowiedzialność za to, co się z panem Szopą w tym momencie dzieje – kontynuował prokurator generalny. Bodnar uzupełnił, że to nie był zarzut. – Dla dobra publicznego lepiej jest informować o takiej sprawie, jak już dana osoba jest na miejscu, a nie uprzedzać fakty – podsumował minister sprawiedliwości.