Seniorka straciła dach nad głową. „To brutalny system”
Kryzys bezdomności osiągnął w Anglii rekordowy poziom. Liczba osób dotkniętych bezdomnością w Anglii wynosiła 1768 w 2010 roku. Następnie liczba ta wzrosła, osiągając szczyt w 2017 roku. Najnowsze oficjalne dane mówią o 3898 osobach, co daje o 120 procent więcej niż w 2010 roku.
Seniorka jedną z ofiar galopującego kryzysu
Susan nie ma sprzętu i akcesoriów do gotowania, jest w złym stanie zdrowia, ma chorobę płuc i czeka ją operacja stawu biodrowego. Jest teraz również ofiarą kryzysu mieszkaniowego w Londynie.
Mówi, że „żyje w strachu, bojąc się, że sytuacja będzie jeszcze gorsza. Boi się, że skończy na ulicy. – Czuję się beznadziejnie. Grożą mi wyrzuceniem z hotelu, jestem na krawędzi – mówiła dziennikarzom BBC emerytka. Do sierpnia mieszkała w wynajętym prywatnie mieszkaniu, w którym było pełno jej własnych mebli, przedmiotów osobistych. Miłe chwile spędzała tam w towarzystwie ukochanego kota Charliego.
Jednakże właścicielka domu, w którym mieszkała Susan go sprzedała. To zmusiło seniorkę do opuszczenia domu. Mieszkała tam przez 13 lat. – To był szok – wspomina. – Wszystkie moje meble wykończyłam własnoręcznie. Musiały trafić do magazynu, tak jak moje obrazy. Jestem malarką – mówiła.
Żyjąc z państwowej emerytury i zasiłku dla osób z niepełnosprawnością, a przy tym musząc stawić czoła rosnącym cenom czynszu w Londynie, nie mogła znaleźć innego mieszkania. Zwróciła się więc do lokalnych władz z prośbą o zapewnienie sobie dachu nad głową.
Mieszka bez kuchenki, pralki. Myje się i zmywa naczynia w umywalce
Rady mają prawny obowiązek zapewnienia bezdomnym zakwaterowania. Jednak biorąc pod uwagę, że około 183 tysiące osób w Londynie mieszka w tymczasowych państwowych kwaterach, ten mały pokój hotelowy był najlepszym, co mogła zaoferować rada Havering. Naprzeciwko jej łóżka, w zasięgu ręki, stoi mikrofalówka, jej jedyne urządzenie do przygotowywania posiłków.
– Tutaj praktycznie nie da się wyżywić, jem tylko owoce i ciasteczka, dopóki nie przyjadę do córki na porządny obiad – wyznała seniorka. W pokoju nie ma umywalki, więc Susan zmywa naczynia w małej umywalce w łazience. Seniorka tam też się myje, ponieważ – jak sama mówi – duży stopień przy wejściu pod prysznic uniemożliwia jej korzystanie z niego. Brakuje tam też pralki.
Susan nie ma pojęcia, jak długo będzie tak żyć. Kobieta nie widzi wyjścia z tej sytuacji. – To brutalny system i nie czuję się przygotowana, żeby sobie z nim radzić – wyznała Susan.
Seniorka wśród kilku tysięcy oczekujących
Susan znajduje się obecnie wśród 2500 osób oczekujących na stały dom na liście rady Havering. Obawia się jednak, że zostanie zmuszona do przyjęcia domu, który nie będzie lepszy od pokoju hotelowego, w którym aktualnie mieszka. W przeciwnym razie „zostanie wyrzucona na ulicę”.
Twierdzi, że powinna mieszkać w ośrodku opieki, ale uważa, że znalazła się na końcu listy kandydatów. Na pytanie, czy mogłaby zamieszkać z córką, odpowiedziała, że nie wchodzi to w grę, ponieważ zerwałoby to umowę najmu mieszkania komunalnego z jej córką i skutkowałoby eksmisją wszystkich. Nie chce też narażać córki Emmy, która jest w trakcie leczenia raka, na dodatkowe obciążenie.
Pracownicy socjalni podjęli działania mające na celu zapewnienie jej miejsca w państwowym mieszkaniu, jednakże podobnie jak wiele rad w kraju, Havering zmaga się z kryzysem mieszkaniowym i może to nie być możliwe.