Twardoch bez litości dla Zełenskiego. „Błazen, który uwierzył we własną wielkość”
Szczepan Twardoch postanowił pochylić się nad relacjami polsko-ukraińskimi, które w ostatnim czasie są dość napięte. Pisarz zwrócił uwagę na ostatnie wypowiedzi Wołodymyra Zełenskiego, w których krytykuje działania polskich władz, jednocześnie zapewniając, że jest wdzięczny Polakom za pomoc uchodźcom wojennym.
Wołodymyr Zełenski pod lupą Szczepana Twardocha
Według literata „słowa ukraińskiego przywódcy mogą wynikać z faktu, że jest on produktem swojej oligarchicznej formacji, postacią przypadkową, showmanem, postawionym przed nagłą szansą na historyczną wielkość, którą początkowo uniósł, a potem brzemię okazało się zbyt ciężkie”.
„Może te wypowiedzi to efekt tego, że ukraińska polityka zagraniczna w swej metodzie i stylu pozostaje sowiecka, gromykowska, jak cały ukraiński aparat państwowy, poza tymi nielicznymi obszarami, nad którymi nadzór przejęli Amerykanie” – stwierdził autor „Króla”.
Szczepan Twardoch wziął także pod uwagę możliwość, że „Wołodymyr Zełenski zaczął ostrzej wypowiadać się o Polsce, ponieważ w jego głowie mogła pojawić się myśl, że dostał już od naszego kraju wszystko co mógł dostać, nie dając w zamian nic”.
„Może miota się, atakując werbalnie już wszystkich, od Amerykanów po Polaków, bo mentalnie ulokował sam siebie gdzieś między Mahatmą Gandhim a Winstonem Churchillem i sam myśli o sobie nie jak o prezydencie toczącego wojnę kraju, ale jak o Postaci Historycznej?” – zastanawiał się pisarz. Literat podkreślił, że „ani prezydent Ukrainy ani cała jego administracja nie budzą u niego przesadnego optymizmu”.
Szczepan Twardoch ostro o prezydencie Ukrainy
Przy okazji Szczepan Twardoch przypomniał, że prowadzi zbiórkę na pomoc ukraińskim żołnierzom. „Zajmuje się pomocą tym, którzy często od dziesięciu lat, całe dorosłe życie walczą z Rosją, która jest również moim wrogiem, morderczą, destrukcyjną sektą, kultem śmierci udającym państwo” – wyliczał.
W dalszej części wpisu w mediach społecznościowych pisarz – komentując sytuację na froncie – ocenił, że „żołnierze z 10. brygady górskiej z pewnością nie mówią językiem Wołodymyra Zełenskiego”. „Szczerze mówiąc, nie wydaje mi się, aby wiele mieli wspólnego z przebranym w bojowy uniform błaznem, który uwierzył we własną wielkość” – skomentował.