Antoni Macierewicz wściekł się na dziennikarzy. „Kłamiecie cały czas”
W kuluarach sejmowego posiedzenia doszło do absurdalnych wydarzeń, które zarejestrowali obecni na miejscu dziennikarze Wprost.pl Tomasz Stankiewicz i Aleksandra Cieślik. Sejmowi reporterzy m.in. z TVN24 i TVP Info próbowali dopytać posła PiS o jego szalony rajd ulicami Warszawy. Antoni Macierewicz wyraźnie unikał odpowiedzi na pytania. Polityk nie zatrzymał się na rozmowę, próbował uciekać. – Pan się unosi przez cały czas – rzucił w kierunku Radomira Wita z TVN24.
Antoni Macierewicz uciekał przed dziennikarzami w Sejmie
Przed drzwiami jednej z sejmowych sal doszło do ostrej wymiany zdań. Na pytania przedstawicieli mediów o łamanie przepisów drogowych, Antoni Macierewicz odparł, że „kłamią przez cały czas twierdząc, że w trakcie jazdy rozmawiał przez telefon”. – Kłamiecie, nie wyprzedzałem na drodze. To jest nieprawda – stwierdził.
Gdy Radomir Wit dopytał, „czy w takim razie auta nie prowadził Antoni Macierewicz”, poseł PiS stwierdził, że „dziennikarz ukuł w swojej świadomości formułę powtarzania nieprawdy”. – Pan mnie obraża przez cały czas – podsumował, po czym zniknął za drzwiami gabinetu.
Antoni Macierewicz urządził sobie rajd ulicami Warszawy
Sytuacja, do której nawiązali dziennikarze w Sejmie, miała miejsce 31 października. Antoni Macierewicz spieszył się na spotkanie i postanowił urządzić sobie rajd ulicami Warszawy. Na krótkim odcinku złamał on szereg przepisów ruchu drogowego – rozmawiał przez telefon komórkowy (za co grozi 500 zł mandatu i 12 pkt karnych), wyprzedził taksówkę na przejściu dla pieszych (co wiąże się z karą 1,5 tys. zł oraz 15 pkt karnymi) oraz najechał na podwójną linię ciągłą (za co mógł dostać mandat w wysokości 200 zł oraz 5 pkt karnych).
Stołeczna policja przekazała, że w związku z doniesieniami o szeregu wykroczeń popełnionych przez jednego z ministrów, zostały podjęte czynności wyjaśniające.
Poseł PiS w odpowiedzi na zarzuty o łamanie przepisów drogowych odparł, że rozmawiał przez telefon, ale samochód wtedy stał. Podkreślał, że „jest absolutnie do dyspozycji”. – Zrealizuję wszystko, co będzie wynikało z konsekwencji, jeśli takie działania rzeczywiście miały miejsce – dodał.