Tragedia w Wielkopolsce. Nie żyje trzylatka, dyspozytor odmówił wysłania karetki
Informacja o śmierci trzyletniej dziewczynki na terenie Szpitalnego Oddziału Ratunkowego w Nowym Tomyślu wpłynęła do policji w środę około godz. 9 rano. Dziecko trafiło do placówki z objawami zatrucia. Poza trzylatką do szpitala trafiły także jej ciężarna matka oraz 7-letnia siostra. Ich stan nie jest znany.
Dyspozytor odmówił wysłania karetki
Jak potwierdził w czwartek w rozmowie z Polsat News rzecznik wielkopolskiej wojewody Mateusz Mucha, matka samodzielnie przyjechała do szpitala ze swoimi córkami po tym, jak dyspozytor pogotowia odmówił wysłania karetki.
Polsat News ustaliło, że w sprawie wszczęte zostało postępowanie wojewody wielkopolskiej. W tym celu powołany został specjalny zespół, który sprawdzić ma podstawy decyzji dyspozytora oraz to, czy miał do niej prawo. W jego skład wejdą m.in. kierownik oddziału ratownictwa medycznego, dyrektor wydziału zdrowia i konsultant wojewódzki.
Rzecznik wojewody wielkopolskiej przekazał, że na ten moment nie jest możliwe ustalenie, co dokładnie zaszło. Poprosił przy tym, aby nie wyciągać pochopnych wniosków. – W ostatnich latach nie mieliśmy do czynienia z takimi sytuacjami, niemniej pamiętajmy, że dyspozytor medyczny to też człowiek, który w każdej chwili może popełnić błąd – powiedział Mucha.
Służby badają, jak doszło do zatrucia
Pod znakiem zapytania stoi także to, jak w ogóle doszło do zatrucia. Według wstępnych ustaleń policji na zewnątrz zamieszkiwanego przez rodzinę domu w różnych miejscach wyłożony był „ogólnodostępny, lecz silnie toksyczny” środek chemiczny przeciw gryzoniom.
– Ustaliliśmy że kilka godzin wcześniej został użyty na terenie domostwa środek chemiczny na myszy. Preparat w formie pastylek był użyty na zewnątrz budynku. Podejrzewamy, że silne opary tego preparatu mogły być przyczyną zatrucia. Wspólnie z prokuraturą będziemy to badać – przekazał mł. insp. Andrzej Borowiak, rzecznik prasowy wielkopolskiej policji.