Szymon Hołownia wygwizdany w Warszawie. „Wycie, obelgi, buczenie”
W samo południe w poniedziałek 11 listopada przedstawiciele najwyższych władz państwowych wzięli udział w uroczystej odprawie wart przed Grobem Nieznanego Żołnierza na placu Piłsudskiego. Na placu Piłsudskiego pojawili się m.in. Andrzej Duda, Szymon Hołownia, Małgorzata Kidawa-Błońska, Władysław Kosiniak-Kamysz oraz Radosław Sikorski.
Szymon Hołownia wygwizdany na placu Piłsudskiego
Po zakończeniu ceremonii marszałek Sejmu podzielił się w mediach społecznościowych gorzką refleksją. „Zgromadzeni przy barierkach myśleli, że podjeżdża Andrzej Duda, ale kiedy zobaczyli, że z samochodu wychodzę ja – zaczęło się wycie, obelgi, rechot, buczenie, gwizdy, które odprowadzały mnie prawie pod sam Grób Nieznanego Żołnierza” – napisał szef Polski 2050.
Polityk przyznał, że „nie była to pierwsza tego typu sytuacja w jego karierze politycznej i jak się okazało, nie tylko on został potraktowany w taki sposób”. „Gdy później poszliśmy z prezydentem złożyć kwiaty pod pomnikiem marszałka, tłum skandował: »Andrzej Duda! Kara dla Bodnara!«, »J***ć Tuska!«, »Zamknąć Rudego«” – wyliczał Szymon Hołownia.
Marszałek Sejmu przyznał, że „w Święto Niepodległości taka sytuacja była dla niego absolutnie niezrozumiała”. „Poprosiłem współpracowników o garść biało – czerwonych kotylionów i ruszyłem w tłum. Z drugiej strony pomnika, ale też zza barierek krzyczący, że »będziesz się smażył w piekle«, »tylko się nie rozpłacz«” – relacjonował.
Szymon Hołownia wygwizdany. Tak zareagował
„Po kwadransie kotyliony nam się skończyły, setki uściśniętych rąk, uśmiechów, zdjęć. Okazało się, że w tej rzeszy rodaków, którzy przyjechali z całej Polski na święto, jest dosłownie czterech krzykaczy i milcząca większość tych, co są zdania, że w taki dzień możemy sobie darować nienawiść, żółć, jad i plemienne rzeźnie, i że, zgadzamy się, czy nie, biało-czerwona nas łączy, jak łączy te dwa kolory. I że okazany szacunek daje siłę i radość, nie zostawia kaca” – dodawał.
W dalszej części wpisu Szymon Hołownia zaznaczył, że spacer po Krakowskim Przedmieściu potwierdził jego obserwacje. „W Sejmie przez godzinę witałem wchodzących gości, robiłem sobie z nimi zdjęcia. Wspaniała atmosfera świętowania. Nikt nikogo nie pytał o poglądy, wszyscy byliśmy po prostu wolnymi Polakami. Tyle życzliwości” – opisywał.
Szymon Hołownia o wojnie polsko-polskiej
Marszałek Sejmu przyznał także, że „zastanawiał się, czy Polskę da się jeszcze jakoś posklejać i jeśli tak, to jaką cenę przyjdzie za to zapłacić”. „Miałem czas, by pomyśleć, czy ci, którzy do tego doprowadzili nadymając się pięknymi frazami i szczując jednych Polaków przeciw drugim, i żyjąc z tego, poniosą kiedyś odpowiedzialność i karę” – zaznaczył. „Dziś po raz kolejny, w tylu twarzach, uśmiechach i rozmowach, zobaczyłem, że Polacy są mądrzejsi od polityków, których wybierają. Więc może to jest droga: iść do ludzi, z ludźmi, w ludzi” – podsumował.