Protesty, powódź, drożyzna, Trump. „Rząd ma problem, ale to za mało żeby PiS wygrało wybory prezydenckie”
Nie byłoby w nic nadzwyczajnego w spadku KO na drugie miejsce sondażowe. Po roku rządów każda formacja sprawująca władzę notuje mniejsze poparcie. Jednak wielkimi krokami zbliżają się wybory prezydenckie, które koalicja lewicowo-liberalna chce wygrać.
Na razie różnica między PiS, a KO wynosi ledwie 2 punkty procentowe na rzecz formacji opozycyjnej i mieści się w granicach błędu statystycznego. Partia Jarosława Kaczyńskiego w najnowszym sondażu dla Super Expressu zanotowała 34,3 proc. poparcia, a Koalicja Obywatelska 32.3 proc. Rzecz w tym, że również suma poparcia dla całej koalicji rządzącej – niecałe 46 proc.- wobec poparcia dla PiS z Konfederacją – prawie 48 proc. – daje przewagę obecnej opozycji. A na dodatek wydaje się, że czynniki obiektywne nie sprzyjają rządzącym.
Psia grypa i inne zjawiska społeczne
Ostatnio mieliśmy szereg protestów społecznych przeciwko polityce rządu Donalda Tuska. Psia grypa albo akcja „Lucyna” to nazwa protestu policjantów, którzy masowo udawali się na zwolnienia lekarskie. Na początku listopada na chorobowe „uciekło” ok 10 tys. funkcjonariuszy protestujących przeciwko zbyt niskim, według nich, zarobkom.
Wcześniej pod Sejmem demonstrowali fizjoterapeuci z powodu planów Ministerstwa Zdrowia, by zlikwidować zabiegi rehabilitacyjne w domach pacjentów. Z kolei lekarze napisali list protestacyjny do rządu, bo oburzyli się na sugestię, że to z powodu ich wysokich zarobków w NFZ zabrakło pieniędzy i dlatego do końca roku nie będą wykonywane planowane zabiegi.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.