Koszmarny wypadek na strzelnicy. Po sieci krąży wstrząsające wideo
W sieci opublikowano wstrząsający film z niekrytej strzelnicy, działającej na terenie wsi Godawy. Na wideo widzimy mężczyzn w pomarańczowych kamizelkach z napisem PZSS (Polski Związek Strzelectwa Sportowego). Jeden z nich trzyma strzelbę, do której wkłada naboje. Z oddali słychać krzyk, który przestrzega go, by nie wkładał do broni „ostrej amunicji”. – Są ćwiczebne, tylko trzeba powiedzieć, że się chce. (...) Na ostrej amunicji? Ochu*******e? – grzmi starszy mężczyzna.
Następnie tłumaczy, jak poprawnie strzelać. W pewnym momencie, gdy broń jest ponownie przeładowywana, dochodzi do groźnego wypadku. Podczas wystrzału pocisk ląduje na ciele jednego z mężczyzn.
„O, Jezu!”
Obecni na miejscu, widząc, co się stało, reagują przerażeniem. Wypowiadają wulgaryzmy. W międzyczasie podchodzą do poszkodowanego, by udzielić mu pomocy, choć zanim się to dzieje, materiał wideo zostaje przerwany.
„Co tam się stało?!” – dopytują internauci. W komentarzach zastanawiają się też nad obrażeniami, jakich doznał mężczyzna w wyniku postrzelenia, który został zraniony najprawdopodobniej w okolice pośladka. Na filmie upada on na ziemię i stęka z bólu.
W sprawie filmu, który jest jednym, wielkim znakiem zapytania, redakcja Wirtualnej Polski skontaktowała się z wiceprezesem PZSS Tomaszem Kwietniem. W końcu to właśnie skrót związku strzelectwa sportowego mężczyźni mają na swoich kamizelkach. Okazuje się jednak, że PZSS ma z tym cokolwiek wspólnego. Kwiecień wskazuje, że ubrania z logiem związku mogły zostać zakupione w sklepie motoryzacyjnym. Po przeanalizowaniu nagrania stwierdził ponadto, że złamano wówczas wszelkie zasady bezpieczeństwa.
Wiceszef PZSS był zdziwiony i zapewnił, że wcześniej nie widział filmu. Podkreślił też, że PZSS nie ma nic wspólnego z tym wypadkiem.
Dziennikarzom WP udało się ustalić, że na filmie widać członków Bydgoskiego Klubu Strzeleckiego LOK (Ligi Obrony Kraju). Pracownik strzelnicy poinformował, że po postrzeleniu (wypadek miał miejsce we wrześniu tego roku) wezwano śmigłowiec ratownictwa medycznego. Sprawa była badana przez policję.
Wkroczyła prokuratura. Co z mężczyzną, który został postrzelony?
WP skontaktowała się też z wiceprezesem bydgoskiego klubu – Andrzejem Bratkowskim. Potwierdził on, że taki nieszczęśliwy incydent rzeczywiście miał miejsce. Samo nagranie natomiast, które trafiło do sieci, opublikowane zostało nielegalnie – jest dowodem w sprawie. Także lokalna policja potwierdziła postrzelenie. Wypadek zakwalifikowano jako "nieumyślne narażenie człowieka na niebezpieczeństwo oraz niemyślne naruszenie czynności narządu ciała" – mówi aspirant Michał Robakowski (oficer prasowy Komendanta Powiatowego Policji w Żninie).
Śledztwo prowadzi ws. Prokuratura Rejonowa w Żninie. Prok. Dariusz Mańkowski (z PR w Szubinie) poinformował, że trwają czynności, które zakończą się albo umorzeniem sprawy, albo aktem oskarżenia, który skierowany zostanie do sądu.
WP podaje, że mężczyzna, którego postrzelono, żyje.