Wycięto tysiące drzew wzdłuż Bugu, by bronić granicy. „Migranci wybierają inne szlaki”

Dodano:
Bug, zdjęcie ilustracyjne Źródło: Shutterstock / Fotokon
Wzdłuż polsko-białoruskiej granicy na Bugu wycięto drzewa. Jak twierdzi portal OKO.press, może chodzić nawet o setki tysięcy sztuk.

By lepiej chronić granicę Polski z Białorusią, rządzący zdecydowali się na daleko idącą ingerencję na obszarze wzdłuż rzeki Bug. Wycięto tam tysiące drzew, by utrudnić migrantom przedostawanie się na teren Unii Europejskiej tą droga.

Kryzys graniczny. Polska wycięła drzewa wzdłuż Bugu

Na miejscu wykarczowanych drzew ma stanąć 1800 słupów kamerowych, na których zamontowane zostanie 4500 kamer. Wszystko połączy 200 km kabli zasilających i kolejne 200 km kabli transmisyjnych. W ten sposób polskie władze planują uszczelnić ten odcinek granicy.

OKO.press przekonuje jednak, że działania rządzących są chybione. „Setki tysięcy drzew poszły pod topór na całym granicznym z Białorusią odcinku Bugu. Ma to zapobiec przedostawaniu się migrantów do Polski przez rzekę. Tyle że to nie jest łatwa droga i migranci wybierają zwykle inne szlaki” – czytamy.

Wajrak o wycięciu drzew po polskiej stronie Bugu

Podobnego zdania jest dziennikarz „Gazety Wyborczej” Adam Wajrak, który skomentował działania służb na antenie radia TOK FM. Decyzję o wycince nazwał „kompletnym absurdem”.

– Nie wierzę, że elektroniki, nie da się umieścić w sposób delikatny, przyjazny przyrodzie. Szczególnie nad rzeką, gdzie nie ma żadnych przeszkód obserwacyjnych. Kamery powinny być skierowane na rzekę i na białoruską stronę, na to, co się tam dzieje
– mówił.

Jego zdaniem doszło do zdewastowania 170 km brzegu unikalnej rzeki. Podkreślał, że mowa nie tylko o kosztach przyrodniczych. – To też są olbrzymie koszty dla bezpieczeństwa kraju, ponieważ teraz mając po drugiej stronie rzeki otwarcie wrogie państwo, nasze służby są jak na widelcu. Po prostu są na otwartym terenie – zaznaczał.

Jak dodawał, wysoki polski brzeg przy Bugu bez drzew zacznie się osuwać. – Straż Graniczna powinna to doskonale wiedzieć. Bo kiedy stawiała tzw. concertinę (zaporę w postaci drutu żyletkowego, którą postawiono na granicy z Białorusią – red.), to wiele odcinków zostało pociągniętych do wody. Więc zupełnie nie rozumiem stawiania instalacji nad samym brzegiem – zauważał.

– To się ociera o jakiś sabotaż. Trudno uwierzyć, że ktokolwiek z sensem jest w stanie coś takiego wymyślić – podsumował.

Źródło: Tok FM / OKO.press
Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...