Bodnar najpierw wstrzymał, teraz wypłacił. Miliony dla ziobrystów z Funduszu Sprawiedliwości

Dodano:
Zbigniew Ziobro i Tadeusz Woźniak Źródło: PAP / Marian Zubrzycki
Mimo wcześniejszych uwag Najwyższej Izby Kontroli (NIK) i nieścisłości w najnowszym sprawozdaniu, Ministerstwo Sprawiedliwości po raz kolejny przyznało miliony złotych z Funduszu Sprawiedliwości stowarzyszeniu powiązanemu z ludźmi Zbigniewa Ziobry.

Pod koniec 2023 r. nowy minister sprawiedliwości i prokurator generalny Adam Bodnar zdecydował się wstrzymać wypłatę środków z Funduszu Sprawiedliwości w celu sprawdzenia, czy beneficjenci wywiązują się z umów i czy przedstawione przez nich sprawozdania odzwierciedlają rzeczywistość. Była to odpowiedź na wcześniejsze raporty NIK, ujawniające liczne nieprawidłowości. Wśród instytucji, które budziły wątpliwości, znalazło się Stowarzyszenie „Patria Et Lex” z Kutna.

„Patria Et Lex” zaprojektowane pod wymagania Funduszu Sprawiedliwości?

Organizacja została założona w 2018 r. i niemal natychmiast pozyskała środki z Funduszu Sprawiedliwości na prowadzenie ośrodków pomocy ofiarom przestępstw. W latach 2019–2021 otrzymała ponad 3,6 mln zł. Jej działalność powiązana jest z otoczeniem posła Tadeusza Woźniaka, bliskiego współpracownika Zbigniewa Ziobry. Koordynatorem projektu pozostaje Janusz Kołodziejski, członek Rady Miasta Kutno i szef biura poselskiego Woźniaka. Co ciekawe, siedziba stowarzyszenia znajduje się na wprost biura poselskiego.

Siedziba Stowarzyszenia „Patria Et Lex” i biuro poselskie Tadeusza Woźniaka
Główna siedziba Stowarzyszenia „Patria Et Lex”
Biuro poselskie Tadeusza Woźniaka

Choć pytany przez nas o konflikt interesów, Kołodziejski stwierdził: – „Jeżeli bym pracował w Ministerstwie Sprawiedliwości, to tak, wtedy bym przyznał panu rację, że to co najmniej nieetycznie. […] Uważam, że tutaj pomagamy ludziom, jesteśmy dobrze oceniani przez te osoby, tutaj nie ma mowy o tym, żeby było jakieś działanie nieetyczne”.

Ludzie posła Woźniaka w „Patria Et Lex”

Prezeską „Patria Et Lex” przez pewien czas była Jolanta Pietrusiak – wieloletnia pracownica biura poselskiego Tadeusza Woźniaka i działaczka Solidarnej Polski. Obecnie jest radną powiatu kutnowskiego, w wyborach startowała z listy Prawa i Sprawiedliwości.

Kolejnym, byłym członkiem stowarzyszenia jest Robert Baryła, przez wiele lat był dyrektorem biura poselskiego Woźniaka. Jako członek Suwerennej Polski w 2018 r. wystartował w wyborach samorządowych. Do 2024 r. był członkiem zarządu województwa łódzkiego. Dzisiaj pełni obowiązki dyrektora Wydziału Rolnictwa, Leśnictwa i Ochrony Środowiska w Starostwie Powiatowym w Kutnie.

Członkiem Stowarzyszenia jest też kolejny współpracownik Woźniaka, Adrian Zieliński, który dzisiaj jest asystentem społecznym posła i dyrektorem Gminnego Ośrodka Kultury i Sportu w Łaniętach. Oprócz tego, Zieliński razem z Kołodziejskim i Baryłą, prowadzą Stowarzyszenie „Wspólnota Bez Granic”, którego założycielem nie kto inny, jak poseł Tadeusz Woźniak.

Niestety poseł Woźniak nie odbiera od nas telefonów, jak tylko uzyskamy komentarz, od razu zamieścimy go w artykule. Dla portalu oko.press w 2023 r. mówił: „Powiedziałem, że oczywiście, byle by to nie kolidowało z pracą w biurze. Na tym zakończyłem mój udział w procesie tworzenia tego stowarzyszenia” – mówi poseł. Podkreślił, że "nigdy nie brał udziału w spotkaniach stowarzyszenia, ani nie zabiegał u szefa swojej partii Zbigniewa Ziobry o dotacje dla Patria Et Lex".

Tabliczki informacyjne

12 mln zł z Funduszu Sprawiedliwości

Raport NIK przedstawiony w 2021 r. wskazywał na uchybienia w działalności organizacji, m.in. w zakresie poinformowania policji, prokuratur i sądów o rozpoczęciu działalności punktów pomocy. Mówiąc prościej, osoby potrzebujące wsparcia, nie miały jak dowiedzieć się o istnieniu ośrodków pomocy. Problemem było też nieprawidłowe sporządzanie wniosków o udzielenie pomocy i wątpliwości co do dyskrecji zapewnianej świadczeniobiorcom. Jak podkreślali kontrolerzy: – „Przeprowadzona kontrola wykazała […] liczne nieprawidłowości, które zdaniem NIK mogły m.in. wynikać z faktu, że Stowarzyszenie nie posiadało doświadczenia w realizacji tego typu zadań”.

Mimo to, w 2024 r. minister Bodnar zdecydował się na wznowienie wypłaty z Funduszu dla Stowarzyszenia. Jak przekazała rzeczniczka prasowa ministra, Karolina Wasilewska, środki zostały wypłacone na te umowy, do których nie było zastrzeżeń.

„Na podstawie zebranych informacji, świadczenia z umów w stosunku, co do których nie było zastrzeżeń, zostały wypłacone beneficjentom Funduszu Sprawiedliwości” – przekazała „Wprost”.

Dzisiaj ministerstwo kontynuuje umowę z „Patria Et Lex” zawartą na lata 2022 – 2025, ta konkretna umowa nie była kontrolowana przez NIK – wcześniejsze kontrole dotyczyły poprzedniego kontraktu.

Od 2019 do 2021 r. stowarzyszenie otrzymało 3,6 mln zł, a od 2022 do końca 2023 r. – kolejne 3,98 mln zł. Do końca 2025 r. suma wzrośnie do blisko 12 mln zł. („Kwota dotacji przewidzianej do wypłaty na 2024 r. to 2 141 605,73 zł, na 2025 r. – 2 248 686,00 zł” – przekazuje „Wprost” ministerstwo). W Ministerstwie Sprawiedliwości uznano, że aktualne sprawozdania nie dają podstaw do odmowy wypłat.

Sprawozdanie „Patria Et Lex” pełne niejasności

Pomijając kwestie powiązań politycznych, sprawozdanie „Patria Et Lex” za 2023 r. stawia wiele pytań o to, na ile wydane środki z Funduszu Sprawiedliwości faktycznie służą założonym celom. Fundusz ma przede wszystkim pomagać ofiarom przestępstw, udzielać im niezbędnego wsparcia prawnego, psychologicznego oraz materialnego, a także ułatwiać powrót do normalnego życia i przeciwdziałać przestępczości. Tymczasem brak szczegółowych rachunków i precyzyjnych informacji o wykorzystaniu pieniędzy utrudnia ocenę, czy „Patria Et Lex” działa zgodnie z tymi założeniami.

Przede wszystkim wątpliwości budzą stawki za pomoc prawną i psychologiczną – 180 zł za godzinę. – Godzina porady prawnej w ramach nieodpłatnego wsparcia na pewno nie wychodzi 180 zł. Według mnie jest to wręcz niemożliwe. Nawet wliczając VAT. Przynajmniej w Warszawie stawki za nieodpłatne porady są zdecydowanie niższe, rzadko przekraczają 100 zł – mówi dla „Wprost” jeden z warszawskich prawników. Dodatkowo na niekorzyść Stowarzyszenia działa brak transparentnych rozliczeń, przez to nie da się jasno stwierdzić, czy taka wycena jest uzasadniona.

Podobnie wygląda to z czasem wsparcia – 7,4 godziny pomocy psychologicznej na osobę w pierwszym półroczu to wynik wykraczający poza standardowe krótkoterminowe spotkania. Nawet spadek do 5,3 godziny na osobę w drugim półroczu jest wciąż powyżej typowego poziomu pomocy doraźnej. – Nie spotkałem się z takim przypadkiem, żeby w ramach bezpłatnej pomocy prawnej spędzać z jedną osobą ponad 7 godzin na poradach. Zazwyczaj taka porada dla jednej osoby trwa od godziny do trzech godzin – dodaje prawnik.

Finansowanie studiów podyplomowych z projektowania architektury wnętrz, kursu prawa jazdy, egzaminu czeladniczego na fryzjera, kursu języka obcego czy ostatniego semestru innych studiów to kolejna niewiadoma. Owszem, wsparcie osób w trudnej sytuacji może obejmować pomoc w zdobywaniu kwalifikacji, aby uniezależnić się finansowo. Jednak opłacanie – według sprawozdania – trzeciego i czwartego semestru studiów, które trwają jedynie dwa semestry, jest niezrozumiałe. Takie rozbieżności nie tylko utrudniają ocenę efektywności pomocy, ale mogą też sugerować nieścisłości lub nadużycia w jej dokumentowaniu.

Podobne wątpliwości dotyczą działań promocyjnych. Organizacja twierdzi, że pojawiła się w mediach lokalnych i ogólnopolskich, ale nie przedstawia szczegółowych wydatków, by wykazać, że służyły informowaniu pokrzywdzonych o dostępnej pomocy. Szczególnie że rozporządzanie publicznymi pieniędzmi wymaga przejrzystości, a brak konkretów uniemożliwia sprawdzenie, czy takie promocje przyczyniły się do realnej poprawy dostępu do wsparcia.

Spośród opisanych w sprawozdaniu zadań w 100 proc. rozliczono jedynie wydatki na artykuły pierwszej potrzeby (73 tys. zł, bez szczegółowych rachunków) oraz na „roboty budowlane” (16 tys. zł, również bez rachunków). Brak rzetelnych, szczegółowych rozliczeń utrudnia zweryfikowanie, czy każda złotówka rzeczywiście poszła na wsparcie pokrzywdzonych i pomogła im stanąć na nogi, czy też była jedynie fasadą dla mniej przejrzystych praktyk.

Sprawozdanie „Patria Et Lex” nie ujawnia wystarczających danych, by jednoznacznie stwierdzić, że wykorzystanie przez Stowarzyszenie publiczne pieniądze odpowiadają prawnym i społecznym założeniom Funduszu Sprawiedliwości, a niejasności tylko podważają zaufanie do skuteczności i zasadności podjętych działań.

Z nieoficjalnych rozmów z pracownikami ministerstwa, słyszymy, że „sprawozdanie wygląda tak, jakby było przygotowane przez kogoś, kto dokładnie wiedział, co w nim zawrzeć, by nie pozostawić żadnych wątpliwości”. Pokrywa się to z informacjami, które opublikowano na stronie Onet.pl. Portal przedstawił nagranie, z którego wynikało, że ludzie Zbigniewa Ziobry mieli swojego informatora w Ministerstwie Sprawiedliwości. I to właśnie ten „kret” miał kontrolować działania Bodnara w sprawie rozliczeń Funduszu Sprawiedliwości.

O sprawie Stowarzyszenia „Patria Et Lex” jako pierwszy pisał portal oko.press.

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...