Antoni Macierewicz przestraszył się kary? Zauważalna zmiana po tygodniach nonszalancji
Antoni Macierewicz pod koniec października przekroczył przepisy, prowadząc auto. Polityk PiS rozmawiał przez telefon komórkowy, wyprzedzał na przejściu dla pieszych, najechał na podwójną linię ciągłą i wjechał na pas ruchu dla rowerów. Ostatecznie Macierewicz za swoje wykroczenia drogowe otrzymał trzy mandaty opiewające łącznie na 1 800 złotych oraz 21 punktów. Były minister miał stracić prawo jazdy, bo już wcześniej miał posiadać na koncie 10 punktów karnych.
Tymczasem Macierewicz był widziany kółkiem pod koniec listopada i popełniał jako kierowca kolejne niedopełnienia obowiązków. Polityk Prawa i Sprawiedliwości niestarannie odśnieżył swój pojazd. W grudniu Macierewicz został zatrzymany podczas prowadzenia auta, mimo że miał stracić uprawienia. Policjanci próbowali go wylegitymować, ale ten zasłonił się immunitetem.
Antoni Macierewicz nie może już kierować autem po szaleńczym rajdzie. Polityk PiS wybrał taksówkę
„Fakt” poinformował, że jeszcze we wtorek 17 grudnia były minister poruszał się samochodem, ale dzień później na posiedzenie Sejmu dotarł już taksówką. Co teraz czeka Macierewicza? „Gazeta Wyborcza” relacjonowała, że w przypadku przekroczenia limitu punktów, który wynosi 24, starosta (w Warszawie tę funkcję pełni prezydent miasta Rafał Trzaskowski) wyznacza termin, w jakim kierowca ma przejść badania psychologiczne i zdać egzamin na prawo jazdy.
Monika Beuth, rzeczniczka stołecznego ratusza podkreśliła, że w przypadku polityka PiS korespondencja w tej sprawie była awizowana dwa razy, ale mimo to nie została odebrana. – Terminy płyną i po pewnym czasie uznaje się decyzję za skutecznie doręczoną – podkreśliła rzeczniczka urzędu miasta. Paweł Chmura z warszawskiej policji zaznaczył, że „dopiero gdy kierowca nie zgłosi się na badania lub egzamin, albo jeśli nie przejdzie badań lub nie zda egzaminu, starosta cofa uprawnienia”.