Hennig-Kloska chwali się sukcesem. „Hałdy odpadów wróciły do Niemiec”
Dziesiątki tysięcy ton groźnych odpadów z niemieckiej huty cynku zwieziono do Tuplic koło Zielonej Góry od 2013 roku. O sytuacji alarmowali mieszkańcy, obawiając się o swoje zdrowie. W niektórych przypadkach odpady znajdowały się jedynie 50 metrów od domów, zaledwie kilkaset metrów od urzędu gminy.
Odpady z Tuplic wróciły do Niemiec. „Tak działa skuteczna dyplomacja”
Minister Klimatu i Środowiska Paulina Hennig-Kloska wywiezienie odpadów zapowiedziała w październiku. Wskazywała, że uda się to zrobić do końca roku, a wszelkie koszty pokryje strona niemiecka. Stopniowy wywóz odpadów trwał od tamtego czasu. Teraz minister potwierdza, że „zadanie zostało zrealizowane”.
„Jak informuje Wojewódzki Inspektorat Ochrony Środowiska w Zielonej Górze z Tuplic wywieziono 19 800 Mg [megaramów, czyli potocznie ton – przyp. red.] odpadów żużli z hutnictwa cynku. Hałdy odpadów wróciły do Niemiec. Teren został uprzątnięty” – poinformowała Hennig-Kloska. „Tak działa skuteczna dyplomacja” – dodała.
Wywózkę odpadów z Polski nakazał już jakiś czas temu sąd w Dreźnie. Jedna sprawa utknęła na długi czas w apelacji. W końcu w marcu 2024 roku Ministerstwo Klimatu i Środowiska poinformowało o skutecznych negocjacjach ze stroną niemiecką.
Szkodliwe odpady w Tuplicach
O sytuacji w Tuplicach w 2023 roku informowali dziennikarze programu „Interwencja”. Jak przekazali im mieszkańcy, w ciągu ostatniej dekady wyładowano tam do trzech tysięcy TIR-ów z groźnymi odpadami z huty cynku. Olbrzymie hałdy śmieci znajdowały się około pół kilometra od ważnych punktów miejscowości, a w niektórych przypadkach nawet 50 metrów od ludzkich domów.
Mieszkańcy wskazywali, że w stawach obok składowiska odpadów pojawiły się śnięte ryby. – Często chorujemy, drapie w gardle, gorączki nie ma, ale gardło boli, wcześniej nie bolało – mówiła Bogumiła Warchał, która razem z mężem mieszka blisko usuniętej już olbrzymiej hałdy. Pozostałości z huty cynku były zbierane na terenie zabytkowej dawnej cegielni. Prywatny inwestor obiecywał, że będą one przetwarzane, tymczasem magazynowano je tam i ostatecznie porzucono.
– Było pozwolenie wydane na odpady niezwiązane z cynkiem ani kadmem. A przyjechała cała tablica Mendelejewa. W decyzji było napisane, że powinno to być składowane na betonie, w silosach i zadaszone. Jest goła ziemia, bez silosu i zadaszenia – wyliczał Henryk Warchał. Jak zaznacza wicestarosta powiatu żarskiego Małgorzata Issel, starostwo powiatowe wydawało zgodę tylko na przetwarzanie i zabezpieczenie odpadów, nie na ich magazynowanie.