Wielka ryba „dała w kość” wędkarzowi. „Sprzęt pracował na granicy wytrzymałości”
Brzana o długości 76 centymetrów została wyłowiona w Nysie Łużyckiej w okolicach Pieńska przez Michała Podgórnego. Ryba co prawda nie pobiła rekordu z 2022 roku, który wynosi 8,60 kg i 93,0 cm, ale przekroczyła normę na „złoto”. Połów opisały „Wiadomości Wędkarskie”, czyli oficjalny portal Polskiego Związku Wędkarskiego.
Brzana „dała w kość” wędkarzowi. „Nie wiem, co bym zrobił, gdyby nie pomoc kolegi”
Do szczęśliwego połowu doszło w lipcu ubiegłego roku nad Nysą Łużycką w okolicach Pieńska. Wtedy to pan Michał wybrał się na ryby z kolegą Marcinem. „Dojazd nad rzekę nie jest łatwy, a wędkowanie zawsze wiąże się z koniecznością przedzierania się przez gęste krzewy i zarośla, ale wszystkie te niedogodności wynagradza nam rzeka, która w przeszłości obdarzała nas potężnymi kleniami i pstrągami” – opisuje wędkarz na łamach „Wiadomości Wędkarskich”.
Na początku ryby lepiej brały u pana Marcina. W końcu po trzech godzinach wędkarze postanowili zmienić miejsce połowu.
„Wędrując brzegiem rzeki doszliśmy do zwalonego mostu. W wodzie tkwiły elementy zniszczonej konstrukcji. W tym miejscu nurt mocno przyspieszał. Sięgnąłem po przynętę, którą trzymam na beznadziejne sytuacje – wobler Siek, sześciocentymetrową imitację uklei” – opisuje pan Michał.
I to był strzał w dziesiątkę! „Pierwszy rzut, dwa energiczne obroty korbką, i… Mam branie, ale jakie!. Uderzenie w przynętę było tak potężne, że dosłownie wyrwało mi kij z ręki. Ryba ruszyła jak lokomotywa w górę rzeki kompletnie nic sobie nie robiąc z dokręconego prawie na beton hamulca” – relacjonował wędkarz.
Po dłuższej walce rybę udało się przyciągnąć do powierzchni. „W pełnym słońcu zaświeciły złote łuski. To była wielka brzana!” – opisuje pan Michał. „Jednak do końca walki było ciągle daleko. Ryba parła z taką siłą, że sprzęt pracował na granicy wytrzymałości. Po dziesięciu minutach kręcenia bączków i agresywnych odjazdów brzana zaczęła zwalniać tempo, a po kolejnych sześciu zupełnie opadła z sił” – dodał.
Jednak wyzwaniem okazało się też samo wylądowanie ryby. „Nie wiem, co bym zrobił, gdyby nie pomoc kolegi, który wszedł do wody i sprawnie podebrał rybę” – wskazuje wędkarz, dziękując koledze.
Ryba miała 76 centymetrów. „Szybka fotka i królowa rzeki wróciła bezpiecznie do wody. Łowiłem już sandacze 80+ i mierzące około metra szczupaki, ale żadna z tych ryb nie dała mi w kość tak mocno, jak ta brzana” – podsumował swój połów pan Michał.