Umorzono śledztwo ws. "kartofla"

Dodano:
Warszawska prokuratura umorzyła śledztwo w sprawie znieważenia prezydenta Lecha Kaczyńskiego przez niemiecką gazetę "Die Tageszeitung".

Chodziło o artykuł, w którym dziennikarz porównał polskiego prezydenta do kartofla i szydził z jego matki.

"Śledztwo zostało umorzone wobec braku dostatecznych dowodów uzasadniających podejrzenia popełnienia przestępstwa" - powiedziała rzeczniczka warszawskiej prokuratury okręgowej Katarzyna Szeska, potwierdzając informacje podane w piątkowym "Życiu Warszawy".

Sprawa zaczęła się w czerwcu 2006 r., gdy lewicowa niemiecka gazeta "Die Tageszeitung" opublikowała artykuł pt. "Młody polski kartofel. Dranie, które chcą rządzić światem". Autor tekstu Peter Koehler porównał w nim polskiego prezydenta do kartofla; szydził też z jego matki.

Warszawska prokuratura wszczęła śledztwo na podstawie artykułu Kodeksu karnego, przewidującego do 3 lat więzienia za publiczne znieważenie prezydenta RP. Jeszcze w październiku 2006 r. prokuratura podawała, że zwróciła się do strony niemieckiej o przesłuchanie trzech dziennikarzy "Die Tageszeitung". Nie wykluczała też przekazania całego śledztwa do Niemiec. Ówczesny Prokurator Krajowy Janusz Kaczmarek mówił, że jest to możliwe, gdyż znieważanie głowy państwa jest ścigane także w Niemczech. Za taki czyn grozi tam do 5 lat więzienia, choć prezydent musi oświadczyć, że czuje się obrażony.

Pod koniec czerwca 2007 r. władze niemieckie odmówiły Polsce udzielenia pomocy prawnej w śledztwie przeciw dziennikarzom gazety. Uzasadniano to tym, że "wolność prasy jest dobrem wysokiej rangi i działania przeciwko niej nie są ze względu na konstytucję możliwe".

Sam artykuł wywołał oburzenie prezydenta i polityków PiS. Media pisały m.in., że właśnie tekst Koehlera przyczynił się do odwołania przez Lecha Kaczyńskiego planowanego spotkania z kanclerz Niemiec i prezydentem Francji w ramach Trójkąta Weimarskiego. Prezydent zapewniał, że odwołanie jego udziału w spotkaniu było spowodowane "dość dotkliwą niedyspozycją" zdrowotną.

Lech Kaczyński mówił też wówczas, że ta publikacja "przekracza wszystkie możliwe granice i narusza wszelkie normy", a artykuł jest "haniebny, łajdacki". Ówczesny premier Kazimierz Marcinkiewicz nazwał artykuł "obrzydliwym", zaś ówczesna szefowa MSZ Anna Fotyga przyrównała "Die Tageszeitung" do nazistowskiego pisma "Stuermer".

ab, pap

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...