Cuda międzynarodowe

Dodano:
Tuskowe cuda międzynarodowe, to tylko tania karciana iluzja.
Premier Tusk był wczoraj w Berlinie, dziś będzie w Paryżu, jutro w Lizbonie, a pojutrze w Brukseli. Wszędzie wzbudza entuzjazm, zachwyt i radość. Oto człowiek na którego Europa czekała. Alleluja.

W dodatku Rosja – rzecz niesłychana - zniosła embargo na polskie mięso i inne produkty. Waldemar Pawlak dyplomatycznie, językiem Schumana, stwierdził, że to zasługa „zjednoczonej Europy".

Gdzieś w tle przewijała się kłótnia, kto i gdzie ma lecieć. Prezydent chciał lecieć wszędzie, premier Tusk chciał do Brukseli lecieć sam – co w końcu uzyskał.

Wydaje się więc, że polska polityka zagraniczna działa jak dobrze naoliwiony mechanizm. Mimo różnicy zdań na linii prezydent-premier, reszta jest doskonałością. Ulgę przynoszą relacje „Gazety Wyborczej" która pisze, że „Tusk był w Berlinie w bardzo dobrej formie. Nie wytrąciło go z równowagi nawet to, że na koniec konferencji jeden z polskich dziennikarzy zapytał o słowa szefa neonazistowskiej NPD". Innych polityków wytrącają z równowagi pytania polskich dziennikarzy.

Tymczasem rzeczywistość jest nieco inna. W Berlinie załatwiliśmy sobie tylko przyjemną pogawędkę w stylu Donaldzie, Angelo, Radku. Innych efektów nie było. Co do Rosji, to chciałbym usłyszeć ten zabójczy argument polskich negocjatorów, który sprawił, że na Kremlu ktoś stwierdził: ci Polacy naprawdę mają rację. Nie, Rosja zniosła embargo bo po pierwsze uznała, że zostanie to dobrze odebrane w Europie, a po drugie koszty polityczne tej decyzji dla Moskwy będą zerowe. W dodatku Rosja wyraźnie pokazała, że cała sprawa miała charakter wyłącznie polityczny. Koszty jakie mogą wkrótce być, to droższe mięso na święta.
Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...