"To był dobry rok"
Lech Kaczyński podkreślił, że w 2007 r. Polska umocniła swoją pozycję w arenie międzynarodowej.
Prezydent nazwał Traktat Reformujący UE "wspólnym osiągnięciem". W opinii Lecha Kaczyńskiego Traktat jest kompromisem pomiędzy zwolennikami Unii Europejskiej jako superpaństwa, a zwolennikami zachowania państw narodowych w Unii.
"(...) To jest kompromis z tymi, do których i ja należałem, którzy uważają, że Unia Europejska jest wielkim dobrem, ale Unia Europejska musi mieć swoje granice, Europa w dalszym ciągu składa się z narodów, które tworzą własne państwa, niektóre państwa są wielonarodowe i że ten stan rzeczy dzisiaj trzeba utrzymać, bo on odpowiada realnej rzeczywistości w Europie" - uważa prezydent.
Lech Kaczyński podkreślił, że był to także udany rok w polskiej polityce wschodniej.
"(...)Pod tym względem ostatni rok, rok konferencji krakowskiej, wileńskiej, rok wspólnych przedsięwzięć energetycznych Litwy, Polski, Ukrainy, Gruzji, Azerbejdżanu to jest rok też wielkiego sukcesu" - powiedział prezydent.
Lech Kaczyński zaznaczył, że chciałby aby w przyszłym roku była kontynuowana polityka "twardej walki o polskie interesy w ramach Unii".
Zdaniem prezydenta, Polska powinna w sposób "nieagresywny ale jednocześnie stanowczy" walczyć o swoje prawa w ramach Unii Europejskiej. Celem tej walki - zdaniem Kaczyńskiego - jest utrzymanie bliskich stosunków z Ukrainą, Gruzją, Azerbejdżanem, z krajami nadbałtyckimi - Litwą, Łotwą i Estonią oraz Czechami. Według Kaczyńskiego, istotne dla Polski jest wzmocnienie relacji z Francją oraz utrzymanie "fundamentalnego sojuszu" ze Stanami Zjednoczonymi, "bez żadnych pęknięć".
W polityce wewnętrznej prezydent chciałby, aby w nadchodzącym roku "polityka walki z różnego rodzaju nieprawidłowościami naszego życia była podtrzymana, (...) a z drugiej strony żeby Polska rozwijała się choćby w tym tempie, jak dotąd".
"Ja nie oczekuję cudów, ja oczekuję tylko tego, że nie będzie gorzej, jak było w ciągu ostatnich dwóch lat" - powiedział Lech Kaczyński.
j/pap