Zołnierze oskarżeni, dowódca awansowany
Dodano:
Dowódca pierwszej zmiany kontyngentu wojskowego w Afganistanie gen. dyw. Marek Tomaszycki zostanie szefem zarządu szkolenia w Sztabie Generalnym WP.
Awans potwierdził w rozmowie z "Polską" minister obrony Bogdan Klich.
Gazeta przypomina, że prokuratura wojskowa w Poznaniu prowadzi postępowanie przeciwko żołnierzom, którym zarzuca zabicie cywilów podczas ataku na afgańską wioskę Nangar Khel w sierpniu zeszłego roku. Dowódcą polskiego kontyngentu był wówczas gen. Tomaszycki. 11 listopada, na wniosek b. ministra obrony Aleksandra Szczygły - otrzymał on z rąk prezydenta nominację na stopień generała dywizji.
Generał ma zeznawać w śledztwie w charakterze świadka. Ppotwierdził to Karol Frankowski z prokuratury. Nie chciał jednak odpowiedzieć, czy w dalszym toku śledztwa nie zostanie zmieniona kwalifikacja i generałowi nie zostaną postawione zarzuty.
Obecny minister ON Bogdan Klich, który utrzymał w mocy decyzję swojego poprzednika o awansie, zapewnił że w tej chwili wobec generała Tomaszyckiego zarzutów nie ma. - Ponadto obowiązuje zasada domniemania niewinności, dodał.
Jerzy Budnik, poseł PO i członek sejmowej komisji obrony jest jednak zdania, że gen. Tomaszycki powinien po aresztowaniu jego żołnierzy oddać się do dyspozycji przełożonych, a nominacja powinna zostać wstrzymana do czasu wyjaśnienia wszystkich wątpliwości.
Szczygło, który jest autorem tego awansu przyznaje: - W tym sensie wszyscy ponosimy odpowiedzialność za tragiczne zdarzenie na misji afgańskiej. Ja ją ponoszę, szef sztabu generalnego, dowódca wojsk lądowych i dowódca kontyngentu też. Dlaczego więc nominował generała przed zakończeniem procesu jego podwładnych? Odpowiedź jest zaskakująca: - Nominacja należała się generałowi za to, że przeprowadził pierwszą zmianę w Afganistanie w bardzo trudnych okolicznościach, po bałaganie w przygotowaniach, który wprowadził Radosław Sikorski, odpowiada były szef MON.
Gazeta przypomina, że prokuratura wojskowa w Poznaniu prowadzi postępowanie przeciwko żołnierzom, którym zarzuca zabicie cywilów podczas ataku na afgańską wioskę Nangar Khel w sierpniu zeszłego roku. Dowódcą polskiego kontyngentu był wówczas gen. Tomaszycki. 11 listopada, na wniosek b. ministra obrony Aleksandra Szczygły - otrzymał on z rąk prezydenta nominację na stopień generała dywizji.
Generał ma zeznawać w śledztwie w charakterze świadka. Ppotwierdził to Karol Frankowski z prokuratury. Nie chciał jednak odpowiedzieć, czy w dalszym toku śledztwa nie zostanie zmieniona kwalifikacja i generałowi nie zostaną postawione zarzuty.
Obecny minister ON Bogdan Klich, który utrzymał w mocy decyzję swojego poprzednika o awansie, zapewnił że w tej chwili wobec generała Tomaszyckiego zarzutów nie ma. - Ponadto obowiązuje zasada domniemania niewinności, dodał.
Jerzy Budnik, poseł PO i członek sejmowej komisji obrony jest jednak zdania, że gen. Tomaszycki powinien po aresztowaniu jego żołnierzy oddać się do dyspozycji przełożonych, a nominacja powinna zostać wstrzymana do czasu wyjaśnienia wszystkich wątpliwości.
Szczygło, który jest autorem tego awansu przyznaje: - W tym sensie wszyscy ponosimy odpowiedzialność za tragiczne zdarzenie na misji afgańskiej. Ja ją ponoszę, szef sztabu generalnego, dowódca wojsk lądowych i dowódca kontyngentu też. Dlaczego więc nominował generała przed zakończeniem procesu jego podwładnych? Odpowiedź jest zaskakująca: - Nominacja należała się generałowi za to, że przeprowadził pierwszą zmianę w Afganistanie w bardzo trudnych okolicznościach, po bałaganie w przygotowaniach, który wprowadził Radosław Sikorski, odpowiada były szef MON.