OBWE:Wybory w Gruzji odpowiadały standardom
"Zasadniczo wybory były zgodne z większością międzynarodowych standardów dotyczących demokratycznych wyborów, zanotowano jednak poważne naruszenia, które wymagają jak najszybszej odpowiedzi" - oceniła OBWE w raporcie.
Węgierski obserwator Matyas Eorsi powiedział, że "teraz to od (gruzińskich) władz zależy, czy przyjmie naszą krytykę i pilnie odpowie na znaczące niedociągnięcia", które zarejestrowano podczas wyborów prezydenckich w Gruzji.
Z kolei członek amerykańskiego Kongresu i szef misji obserwatorów Alcee Hastings ocenił, że "wczoraj (w sobotę) w Gruzji demokracja uczyniła swój tryumfujący krok". Zaznaczył jednak, że obecnie przed krajem tym stoją "olbrzymie wyzwania".
Micheil Saakaszwili prowadzi w gruzińskich wyborach prezydenckich. Ogłoszone w niedzielę wieczorem wyniki po przeliczeniu głosów z 33 proc. okręgów wyborczych dają mu 51,01 proc. Główny rywal Saakaszwilego - kandydat opozycji Lewan Gaczecziładze - zdobył w tych okręgach 24,46 proc. głosów - poinformowała Centralna Komisja Wyborcza. Pozostałych pięciu kandydatów w wyścigu prezydenckim nie ma szans na dogonienie liderów
Aby zwyciężyć w pierwszej turze, kandydat musi przekroczyć granicę 50 proc. głosów. Druga tura, gdyby okazała się konieczna, odbyłaby się za dwa tygodnie.
Tymczasem w niedzielę tysiące zwolenników opozycji zgromadziło się na wiecu w centrum stolicy Gruzji Tbilisi, protestując przeciwko wynikom i Saakaszwilemu. Mimo zasadniczo pozytywnej oceny obserwatorów Organizacji Bezpieczeństwa i Współpracy w Europie (OBWE), opozycja uważa, że wybory zostały sfałszowane. Do wiecu nawoływał główny konkurent Saakaszwilego, Lewan Gaczecziładze, który zapowiedział, że nie uzna wyborów jeszcze przed ogłoszeniem pierwszych wyników.
"Pomimo terroru zwyciężyliśmy" - mówił do zebranych Gaczecziładze. "Micheilu Saakaszwili, nie możesz pokonać Gruzinów" - oświadczył.
Protestujący skandowali: "Gruzja, Gruzja".
Protest, który liczył według różnych ocen od 5 tys. do 10 tys. uczestników, trwał nieco ponad godzinę, po czym demonstranci w spokoju rozeszli się do domów.
Główny rywal Saakaszwilego, Lewan Gaczecziładze powiedział, że w poniedziałek - z powodu obchodzonych w Kościołach wschodnich świąt Bożego Narodzenia - żadnych demonstracji nie będzie. Jednak 8 stycznia "zbieramy się na placu Rike, by świętować nasze zwycięstwo". "Wniesiemy do Centralnej Komisji Wyborczej ponad tysiąc skarg na przebieg wyborów" - zapowiedział Gaczecziładze.
Analitycy obawiają się, że protesty przerodzą się w masowe akcje i spowodują zdecydowaną odpowiedź władz, jak to było w listopadzie, gdy wprowadzono stan wyjątkowy.
pap, em