Cyrk na górze

Dodano:
Najnowszy konflikt prezydenta z szefem MSZ dowodzi, że wojna na górze ma charakter permanentny i nie ma co liczyć na szybkie podpisanie traktatu pokojowego. Między rządem a prezydentem został wykopany głęboki rów, a sytuację pogarsza, że premier i prezydent najprawdopodobniej będą rywalizować o urząd głowy państwa. Za rządów SLD mieliśmy szorstką przyjaźń prezydenta z premierem, w okresie rządu PiS, braterską przyjaźń, a obecnie przyjaźni nie ma żadnej.
O co teraz poszło? Minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski poinformował, że któryś z urzędników prezydenckich musiał wprowadzić Lecha Kaczyńskiego w błąd. Prezydent był ponoć pewien, że szef naszej dyplomacji z Kijowa udaje się wprost do USA i  dlatego wezwał go na pilną konsultację z Brukseli do Warszawy. Tymczasem nikt z rządu takiej informacji do Pałacu Prezydenckiego nie przekazywał. Pałac z kolei twierdzi, że Sikorski sam sobie wyznaczył godzinę konsultacji. Kto coś z tego rozumie?

Nie ucichła jeszcze poprzednia niesmaczna awantura , kto i kiedy powinien poinformować prezydenta o katastrofie, w której zginęło 20 żołnierzy (gdyby prezydent o niej wiedział, zamiast lecieć do Chorwacji, być może zdążyłby pojawić na miejscu tragedii przed premierem), a już mamy kolejną wymianę ciosów. Nikt nie oczekiwał, że premier i prezydent nagle poczują do siebie miętę (nie zwiodła nikogo deklaracja Donalda Tuska, że  „w życiu najważniejsza jest miłość"). Ale od dzielących się władzą polityków wywodzących się z dwóch największych ugrupowań można było spodziewać się odrobiny dobrego smaku.

Być może za najnowszą wojną na górze stoją jacyś sprytni spin-doktorzy i macherzy od politycznego PR, którzy chcieli wypromować swojego lidera i pogrążyć przeciwnika. Efekt tych gierek jest jednak taki, że zamiast koabitacji (w lepszym lub gorszym wydaniu),  mamy zwykły cyrk.
Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...