Merkel wyciąga rękę
Jak się "GW" dowiedziała z niemieckich źródeł dyplomatycznych, kanclerz Angela Merkel w maju przyjedzie do Wrocławia, by odebrać tytuł doktora honoris causa Politechniki Wrocławskiej.
Kanclerz chce, by do czasu jej wizyty w stosunkach polsko- niemieckich dokonał się przełom. Chodzi o kompromis w sprawie upamiętnienia wypędzeń Niemców z Polski po II wojnie światowej i budowy w Berlinie tzw. widocznego znaku - rządowej wystawy poświęconej tej właśnie sprawie. W najbliższy wtorek o kompromisie będą rozmawiać w Warszawie wysłannicy Angeli Merkel.
Niemcy spotkają się m.in. z prof. Władysławem Bartoszewskim, który w kancelarii premiera odpowiada za stosunki polsko-niemieckie.
- Mamy już mały przełom, bo wreszcie będziemy o sprawie dyskutować merytorycznie. Do tej pory za pośrednictwem mediów wymieniano jedynie oskarżenia - mówi poseł SPD Markus Meckel.
Spór wokół wypędzonych zatruwa stosunki polsko-niemieckie od ponad 10 lat. W czasie rządów PiS praktycznie sparaliżował dialog między krajami.
"Widoczny znak" to odpowiedź na rzucony przez Związek Wypędzonych pomysł budowy Centrum przeciw Wypędzeniom. Warszawa, a w Niemczech szczególnie mocno lewica zareagowały na niego krytycznie, uznając, że projekt zakłamywałby historię, przedstawiając wypędzonych Niemców jako ofiary, a Polaków jako sprawców.
W 2005 r. chadecja i socjaldemokracja ustaliły: koalicyjny rząd CDU-SPD spowoduje, że w "widocznym znaku" wypędzenia zostaną pokazane jako konsekwencja rozpoczętej przez Niemców wojny, a placówka powstanie we współpracy z Polską.
Ale rząd PiS wykluczał rozmowy z Niemcami na ten temat. Premier Donald Tusk przeciwnie - chce dyskusji. Polscy dyplomaci zastrzegają, że rozpoczęcie rozmów nie oznacza, że Polska kupi każdy niemiecki pomysł - podkreśla "GW".