"Rotterdam" może wpłynąć do Polski
"Rotterdam" wpłynął do portu w Gdańsku w lutym 2006 r., aby przeprowadzić remont. Na statku znajdowało się ok. 180 ton azbestu, co spowodowało protest ekologów.
W czerwcu 2006 roku dyrektor Urzędu Morskiego w Gdyni nakazał "Rotterdamowi" opuszczenie polskiego obszaru morskiego, a ówczesny minister gospodarki morskiej Rafał Wiechecki podtrzymał tę decyzję. Minister uznał, że azbest został wwieziony niezgodnie z prawem oraz że groziło to zanieczyszczeniem obszarów morskich.
Decyzję ministra zaskarżył właściciel statku, spółka Rederij Rotterdam. Spółka domagała się uchylenia decyzji lub stwierdzenia jej nieważności.
Pełnomocnik resortu Marcin Skromak uzasadniał, że przedstawiciel armatora statku nie poinformował, iż znajduje się na nim ładunek azbestu.
Jednak - zdaniem pełnomocników strony skarżącej - nie był to ładunek azbestu, ale odpady uzyskane w trakcie remontu. Pełnomocnicy właściciela statku mówili też, że bezpodstawnie przyjęto, iż samo wwiezienie azbestu grozi zanieczyszczeniem. Ich zdaniem, azbest był zabezpieczony i nikt nie ukrywał tego faktu. Według nich, dyrektor Urzędu Morskiego mógł wybrać inną sankcję, niż nakaz opuszczenia kraju.
Sąd orzekł w środę, że decyzja ministra gospodarki morskiej naruszała przepisy prawa procesowego i materialnego. Według WSA, miała ona "charakter uznaniowego rozstrzygnięcia". Sąd przyznał też rację stronie skarżącej, iż organy administracji nie wyjaśniły dostatecznie, czy "Rotterdam" stwarzał zagrożenie dla środowiska i czy uzasadniało to nakaz opuszczenia Polski.
Sąd orzekł też, że organy administracji nieprawidłowo doręczyły decyzję nakazującą opuszczenie kraju. Decyzja powinna być doręczona kapitanowi statku, a została doręczona reprezentantowi armatora.
Wyrok nie jest prawomocny. Organom administracji publicznej (resort gospodarki morskiej został zniesiony w listopadzie 2007 roku, jego kompetencje przejęło Ministerstwo Infrastruktury) przysługuje wniesienie kasacji do Naczelnego Sądu Administracyjnego.
Marcin Skromak powiedział w środę dziennikarzom, że sprawa ta nadal pozostaje otwarta. Dodał, że będzie doradzał wniesienie skargi kasacyjnej.
Reprezentant właściciela statku Robert Hagens pytany, czy będzie ubiegał się o odszkodowanie, odpowiedział, że firmie Rederij Rotterdam chodziło przede wszystkim o oczyszczenie z zarzutów.pap, ss