"Śledztwo przeciw Kaczmarkowi w ślepej uliczce"
B.minister powiedział, że z satysfakcją i uznaniem przyjął śledztwo dziennikarskie przeprowadzone w sprawie przecieku. Jak ocenił, potwierdza ono ustalenia śledztwa prowadzonego w czasie, gdy był prokuratorem generalnym.
Zdaniem polityka PiS, są podstawy, by twierdzić, że obecnie śledztwo w sprawie przecieku jest przeciągane po to, aby móc je w końcu umorzyć.
"Nie sądziłem (...), że tak szybko będą podejmowane próby, aby to śledztwo sprowadzić na boczny tor, w ślepy zaułek, tylko po to, żeby wrócić do zasady (...), że są równi i równiejsi, że osoby, które pełniły bardzo ważne funkcje, które mają wpływ na polityków, które mają ogromne pieniądze, mogą liczyć na szczególne traktowanie" - mówił.
Ziobro zaapelował do mediów o niedopuszczenie do ukręcenia śledztwa na oczach opinii publicznej. Zwrócił się też do obecnie rządzących resortem sprawiedliwości, mówiąc, że "czas biegnie szybko" i z wszelkich zaniechań obecna władza zostanie rozliczona przez następców.
Według "Newsweeka" i TVN, śledztwo w sprawie prowokacji CBA w Ministerstwie Rolnictwa stoi w miejscu. Media te twierdzą, że prokuratura rozważała nawet umorzenie zarzutów wobec Ryszarda Krauzego i Kaczmarka, podejrzanych formalnie o utrudnianie śledztwa przez składanie fałszywych zeznań; Krauze i Kaczmarek zaprzeczyli, by spotkali się w czerwcu zeszłego roku w hotelu Marriott.
Rzeczniczka warszawskiej prokuratury okręgowej Katarzyna Szeska oświadczyła w poniedziałek, że żaden z prokuratorów prowadzących śledztwo w sprawie przecieku z akcji CBA i przeciw Januszowi Kaczmarkowi, nie zgłaszał swym przełożonym chęci, choćby częściowego, zakończenia któregokolwiek ze śledztw.ab, ss, pap