W imię syna

Dodano:
„Droga do przebaczenia” to fantastyczny film do dołączania do gazet jako gadżet promocyjny. Ale do kina nie warto się na niego wybierać.
Terry George scenarzystą jest wybitnym. Udowodnił to już w 1993 roku filmem „W imię ojca", gdzie wyświechtaną konwencję kina sądowego zamienił w magnetyzujący dramat rodzinny, rozgrywający się w tle konfliktu w Ulsterze. Swego pióra George nie stracił też teraz pisząc (a raczej adaptując powieść Johna Burnhama Schwartza) scenariusz do „Drogi do przebaczenia”. Film ma bardzo prostą fabułę – i to jest właśnie jego siła. Mamy w nim dwóch ojców rodziny, których losy nagle krzyżują się w tragicznych okolicznościach na tytułowej drodze. Dalszy ciąg to obserwacja, jak obaj sobie radzą z traumą ich nieoczekiwanego spotkania. Pomysł niby prosty – ale wystarczy na stworzenie naprawdę dobrego dzieła.

Niestety, George-reżyser nawet nie zbliża się do poziomu George’a-scenarzysty. Udowodnił to już swoim wcześniejszym filmem, pompatycznym „Hotelem Ruanda". Jego „Droga do przebaczenia” jest już filmem dużo skromniejszym od poprzedniego – ale również nie przekonuje. Przede wszystkim źle lokuje emocje. Sceny, w której zrozpaczony po stracie syna Ethan Learner (gra go Joaquin Phoenix) siedzi przed komputerem i szuka pomocy u innych internautów, aż kipią gniewem i rozpaczą. Ale te emocje do widzów nie docierają, robią mniej więcej takie same wrażenie jak seks przez Internet: niby podnieca, ale bardzo letnio. Dokładnie tak samo jest z tym filmem – niby dobrze się go ogląda, ale nie oglądając go też niewiele tracimy. W filmie wyróżnia się jedynie scena finałowa, w której Phoenix wreszcie daje ujście swemu niezwykłemu temperamentowi filmowemu i ekran przez moment wręcz eksploduje od emocji. Ale też treść, którą swym kunsztem aktorskim przekazuje Phoenix, z nóg nie ścina, znów słyszymy banały o pięknie życia i potrzebie przebaczania.

„Droga do przebaczenia" to fantastyczny film do dołączania w ramach promocji do kolorowych magazynów. Osoby, które szukają tanich okazji na DVD w kioskach, przyciągnie świetnym zestawem nazwisk. I po to takie filmy się kręci – bo na pewno nie po to, by przyciągnąć widzów do kina.
Agaton Koziński

„Droga do przebaczenia" („Reservation Road”), reż. Terry George, USA, 2007
Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...