"Macierewicz miał prawo mówić o raporcie WSI"

Dodano:
Fot. A. Jagielak/Wprost
Antoni Macierewicz nie musi przepraszać koncernu medialnego ITI oraz jednego z jego właścicieli Jana Wejcherta za swe słowa z wywiadu prasowego o związkach ITI i Wejcherta z wojskowymi służbami specjalnymi - orzekł warszawski sąd okręgowy.

Według sądu, Macierewicz działał w granicach prawa, nie jako osoba prywatna, ale urzędnik państwowy - szef Komisji Weryfikacyjnej ds. WSI i mówił o urzędowym dokumencie opublikowanym przez prezydenta - raporcie z weryfikacji WSI. Dlatego pozew o ochronę dóbr osobistych nie mógł być skuteczny - uzasadniała sędzia Janina Dąbrowiecka.

Wyrok nie jest prawomocny, można się od niego odwołać. Nie wykluczył tego we wtorek pełnomocnik spółki i Wejcherta, mec. Grzegorz Radwański. Zapowiedział, że po analizie pisemnego uzasadnienia orzeczenia zapadnie decyzja, czy będzie apelacja.

Macierewicz powiedział PAP, że wyrok jest "jedynie słuszny" w tej sytuacji prawnej, bo nie można pozwolić na paraliż organu państwa, jakim jest Komisja Weryfikacyjna ds. WSI.

ITI oraz Wejchert uznali za nieprawdziwe sugestie Macierewicza z wywiadu dla "Rzeczpospolitej", udzielonego tydzień po opublikowaniu przez prezydenta raportu z weryfikacji WSI.

Macierewicz w wywiadzie dla "Rz", pytany o twarde dowody na poparcie tezy, że koncern ITI powstał dzięki wojskowym służbom specjalnym, zapewnił, że już je przedstawił i odesłał do zeznań Grzegorza Żemka, b. dyrektora FOZZ (skazanego za przywłaszczenie wielu milionów z kasy Funduszu; przyznał on, że był współpracownikiem wojskowych służb o pseudonimie "Dik" - PAP). "Raport ujawnia nowe fakty i zeznania, które opisują mechanizm powstawania koncernu medialnego ITI, pokazują, jak był w to zaangażowany Zarząd II Sztabu Generalnego, czyli wywiad komunistyczny" - mówił Macierewicz.

Gdy prowadząca wywiad dziennikarka zapytała: "gdzie papiery" na poparcie zeznań Żemka, Macierewicz odpowiedział: "Dlaczego zeznania Żemka złożone pod przysięgą przed komisją nie są dla pani wiarygodne? Przypominam: gdyby kłamał, groziłoby mu osiem lat więzienia. A on mówi wyraźnie: były dwie dziedziny wykorzystywane przez wywiad do lokowania agentury na Zachodzie - międzynarodowy obrót produktami rolnymi i media. W związku z tym - zeznaje Żemek -  polecono mu znaleźć ludzi, z pomocą których można było stworzyć koncern medialny. Znał Wejcherta, zwrócił się do niego. Zapytał centralę, czy Wejchert może być. Powiedziano mu, że już z nimi współpracuje i jest dobry. Zaczęli tworzyć koncern medialny. To jest nieinteresujące?"

Tymi słowami poczuł się dotknięty Wejchert i pozwał Macierewicza, jako osobę prywatną. Podobnie postąpiła spółka ITI. Obaj powodowie żądali od Macierewicza przeprosin w prasie i po 100 tysięcy zł na cel charytatywny. Zarzucali b. likwidatorowi WSI nadszarpnięcie reputacji spółki przez podanie nieprawdziwych informacji o niej i jej założycielach.

O oddalenie obu powództw wnosił na poprzedniej rozprawie pełnomocnik Macierewicza, mec. Andrzej Lew-Mirski. "Macierewicz nie miał wpływu na podjęcie decyzji o opublikowaniu raportu z weryfikacji WSI, a w wywiadzie prasowym posługiwał się on wyłącznie siatką pojęciową z raportu" - mówił.

We wtorek sędzia Dąbrowiecka uzasadniając orzeczenie podkreśliła, że Macierewicz nie występował w prasie jako osoba prywatna, lecz jako "umocowany zgodnie z prawem urzędnik państwowy", który wypowiadał się "w zakresie dokumentu urzędowego, jakim jest raport" i w związku ze swoją funkcją.

"Nie można więc mówić o wykazaniu przez powoda bezprawności działania" - argumentował sąd podkreślając, że dokument urzędowy chroni domniemanie prawdziwości i autentyczności, czego nie obalono, podobnie jak nie obalono zgodności z prawem trybu i formy powołania Macierewicza na stanowisko państwowe.

Mec. Radwański zauważył po wyroku, że w sprawie treści raportu z weryfikacji WSI toczy się osobny proces z powództwa ludzi ITI przeciw Skarbowi Państwa (reprezentowanego przez MON) i tam prawnicy dowodzą nieprawdziwości tez z raportu autorstwa Macierewicza. W tej sprawie niebawem może dojść do ugody między Wejchertem a MON. Strony prowadzą tajne negocjacje jej treści, których efektów na razie nie ujawniają.

Macierewicz w rozmowie z PAP podkreślił, że to szósty proces, jaki wygrał z ludźmi opisanymi w raporcie. Zaznaczył, że te pozwy mają za zadanie "zdezawuować raport z weryfikacji WSI i proces ujawniania prawdy o penetracji świata polityki, biznesu i mediów przez te służby".

"Ja nie mam zamiaru dyskredytować osób, które zdecydowały się na współpracę z Sowietami i WSI, ale jako członek i przewodniczący Komisji Weryfikacyjnej miałem obowiązek ujawniać nazwiska tych, którzy w różnej formie współdziałali z tymi służbami. Podkreślam, że ustawa nie mówi tylko o tajnej współpracy, ale o różnych jej formach" - dodał.

ab, pap

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...