Dziennikarka: Putin nie miał do mnie pretensji
"Po konferencji prasowej, gdy Putina i (przyszłego premiera Włoch Silvio) Berlusconiego obstąpili dziennikarze, prezydent powiedział mi, że wszystko, co mówił o +zasmarkanym nosie+ nie dotyczy mojej osoby" - ujawniła Mielikowa na łamach "NG".
Według dziennikarki, Putin nie przystał też na propozycję Berlusconiego, by wymienił ją na jednego z włoskich reporterów.
"Putin odmówił oddania mnie. Mam więc nadzieję, że jeszcze popracuje w poolu. Na przykład - rządowym" - zauważyła Mielikowa, która od 2002 roku wchodzi w skład kremlowskiego poolu, towarzyszącego Putinowi w zagranicznych podróżach.
Po nieformalnych rozmowach obu polityków w posiadłości Berlusconiego na Sardynii, powołując się na doniesienia mediów w Rosji i Włoszech, reporterka "NG" zapytała Putina, czy prawdą jest, że rozwiódł się z żoną Ludmiłą i że wkrótce zamierza poślubić mistrzynię olimpijską w gimnastyce artystycznej Alinę Kabajewą, a także, że jedna z jego córek wyszła za mąż i zamieszkała w Monachium.
"W tym, co pani powiedziała, nie ma słowa prawdy. Zawsze negatywnie odnosiłem się do tych, którzy z zasmarkanymi nosami i swoimi erotycznymi fantazjami wpychają się do czyjegoś życia" - odpowiedział prezydent Rosji.
"Podobnie, jak wszyscy inni dziennikarze, miałam pełne prawo zadać prezydentowi - jak bez ironii ujęła to jedna z rosyjskich reporterek - +najaktualniejsze dla Rosji i świata pytanie+. I skorzystałam z tego prawa" - podkreśliła Mielikowa.
"Doskonale rozumiałam, że pytając o rozwód i dzieci, przekraczam delikatną granicę, której lepiej nigdy nie przekraczać. I to bynajmniej nie dlatego, że można narazić się na bolesną karę" - dodała.
Dziennikarka "NG" skrytykowała też Berlusconiego za jego zachowanie na piątkowej konferencji prasowej. Gdy Mielikowa zadała swoje pytanie, przyszły szef rządu Włoch, nie czekając na reakcję Putina, obiema rękoma jednocześnie pokazał gest, jakby strzelał do niej z pistoletów.
"Mam nadzieję, że Berlusconi żartował, choć - mówiąc otwarcie - był to kiepski żart. Włoski premier nie pomyślał, że dziennikarzy w Rosji - podobnie jak w innych krajach - rzeczywiście się zabija. Wprawdzie nie ostrzega się ich o tym na konferencjach prasowych" - napisała.
Tekst swojej reporterki "NG" opatrzyła zdjęciem, przedstawiającym szeroko uśmiechniętą Mielikową w towarzystwie jeszcze szerzej uśmiechniętych Putina i Berlusconiego.
ab, pap