Anatomia prowokacji

Dodano:
Kto gra aneksem Macierewicza? - dramatycznie pytają dziś dzienikarze „Dziennika”. Odpowiedź jest prosta: grają nim sami dziennikarze tej gazety, publikując tekst, którego główny news jest oparty na informacjach od byłych oficerów WSI – co sami przyznają.
Tekst utrzymany jest w sensacyjnym tonie. Oto emerytowany pułkownik wojskowych służb PRL Aleksander Lichocki dwa miesiące temu miał proponować dziennikarzom „Dziennika" nabycie aneksu. Miało mu to zająć tydzień – półtora. Niestety ich rozmówca nie wywiązał się z obietnicy. Rzekomo dlatego, że o wszystkim dowiedział się Antoni Macierewicz i dlatego sprawa okazała się niekatualna.
Co ciekawe, o tym, że aneks jest do kupienia, „Dziennik" informował już w listopadzie 2007 r., a więc przed spotkaniem, z płk. Lichockim. Także wówczas informacja ta nie znalazła potwierdzania. Chociaż można ów aneks tanio kupić („Dziennik" wymienia kwotę 250 tys. zł), to żaden z tuzów naszego biznesu, którym Komisja Weryfikująca zalazła za skórę, nie wysupłał drobnej – jak na własne możliwości – kwoty. A przecież na liście zaciętych wrogów Antoniego Macierewicza i Komisji Weryfikacyjnej są nie tylko biznesmeni.
Całość materiału wygląda na szyty grubymi nićmi atak na Komisję Weryfikacyjną. W tekście „Dziennika" próżno szukać informacji, że płk Aleksander Lichocki, rzekomo występujący w imieniu członków komisji, sam był wymieniony w odtajnionym w zeszłym roku raporcie. Czyli aneks do raportu, a także wykreślenie nazwiska z aneksu do owego raportu oferował człowiek, który sam nie potrafił usunąć z niego własnych danych. Zaiste – świetna rekomendacja.
Łączenie na podstawie anonimowych wypowiedzi oficerów WSI płk. Lichockiego z członkiem komisji weryfikacyjnej dla mnie byłoby kolejną poszlaką na to, że mamy do czynienia z prowokacją żołnierzy, którzy weryfikatorów raczej nie lubią. Dla dziennikarzy "Dziennika", to jest poszlaka obciążająca Komisję Weryfikacyjną. Komentarz chyba jest zbyteczny.


Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...