Nie pobiorą krwi od geja
Te zamierzenia wywołały oburzenie w środowiskach homoseksualnych. Twierdzą, że to dyskryminacja. Jednak takie rozwiązanie ma też zdecydowanych zwolenników, i to wśród lekarzy, którzy mówią, że homoseksualiści zapominają o bezpieczeństwie chorych, którym krew może być przetoczona. I którzy takiej transfuzji mogą sobie nie życzyć z powodu podwyższonego ryzyka zakażenia groźnymi chorobami, jak HIV, żółtaczka czy kiła.
Geje zapowiadają, że i tak będą oddawać krew, a orientację będą ukrywać. Tymczasem stacje krwiodawstwa alarmują, że już w tej chwili borykają się z problemem prawdomówności dawców. Ludzie kłamią, bo zależy im na zaświadczeniu o oddaniu krwi, aby bliska osoba mogła być operowana albo dostać dzień zwolnienia.
Zapytany co zrobi jeśli w ankiecie dla krwiodawców pojawi się pytanie o orientację seksualną, Robert Biedroń, szef Kampanii przeciw Homofobii, odpowiada: skłamię. I wyjaśnia: - stawiając na szali przestrzeganie złego prawa i możliwość uratowania komuś życia, skłamałbym. Taki przepis nie ma żadnego uzasadnienia. Od wielu lat oddaję krew. Wiem, że zawsze jest ona badana.
Gejów broni prof. Zbigniew Lew Starowicz: - W tej chwili nie używa się już pojęcia grupy podwyższonego ryzyka w stosunku do homoseksualistów, bo potrafią się dobrze zabezpieczać, twierdzi seksuolog.
pap, ss