Czworonożni terapeuci
Dodano:
Media najczęściej donoszą o przypadkach pogryzienia, a nawet zagryzienia dzieci przez psy. Niewiele pisze się natomiast o tym, że kontakt z psem może uzdrawiać.
Na Zachodzie od dawna zwierzęta domowe są wykorzystywane w terapii, a nawet, co dla wielu osób może być szokujące, psy i koty zostały wpuszczone do sal szpitalnych. W 1983 r. w Wielkiej Brytanii powstała organizacja charytatywna Pets as Therapy (Zwierzę Jako Terapia), która wprowadziła psy i koty do szpitali, hospicjów, domów spokojnej starości i szkół specjalnych. 3600 psów działających w ramach tej organizacji regularnie, raz w tygodniu, odwiedza 100 tys. pacjentów z ponad 900 brytyjskich instytucji. Pomysł takiej działalności narodził się – jak wyjaśnia szefowa Pets as Therapy Maureen Hennis – wśród właścicieli zwierząt, przekonanych, że mogą one pomóc innym ludziom. „W tamtym czasie ludzie, którzy przenosili się do domów starców czy domów opieki musieli rozstać się ze swoimi zwierzętami. To nie tylko powodowało u nich smutek i przygnębienie, ale bywało też przyczyną chorób" – mówi Hennis, cytowana przez „Irish Independent”. Obecność zwierzęcia uspokaja w przypadku stresu, stanów lękowych, nadpobudliwości, a równocześnie pobudza do aktywności w przypadku depresji i apatii.
Wagę regularnego kontaktu ze zwierzętami domowymi potwierdzają ostatnie badania przeprowadzone przez Uniwersytet Minnesota. Według nich posiadanie kota w domu może zmniejszyć ryzyko zawału serca i udaru u ich właścicieli o mniej więcej 40 procent. Do takich wniosków naukowcy doszli po przebadaniu w ciągu 10 lat około 4500 dorosłych w wieku od 30 do 75 lat. Badania opublikowane w ubiegłym roku przez dr Deborah Wells z Queen's University w Belfaście wykazały także na zbawienny wpływ psów na zdrowie ich właścicieli. Mają oni niższy poziom cholesterolu i ciśnienia krwi, rzadziej też chorują. Psy wspomagają i przyspieszają też rehabilitację po wylewie. Z kolei dzieci wychowujące się ze zwierzętami mają większe poczucie własnej wartości i są lepiej rozwinięte emocjonalnie. Wbrew obiegowym opiniom, te, które wychowują się z psem lub kotem w pierwszym roku życia, rzadziej zapadają na katar sienny i astmę oraz związane ze zwierzętami choroby alergiczne. Rzadziej również cierpią na choroby przewodu pokarmowego. Również nauczyciele, którzy wprowadzają zwierzęta do klas, do których uczęszczają dzieci upośledzone umysłowo i z zaburzeniami kontaktu z otoczeniem (takimi jak na przykład autyzm), wskazują na niezaprzeczalne korzyści ze zwierzęcej terapii.
W Polsce, choć dogoterapia, zapoczątkowana przez Marię Czerwińską, prezes Fundacji CZE-NE-KA, liczy już ponad dwadzieścia lat, z trudem toruje sobie drogę na oddziały szpitalne. Program tej fundacji „Pomóżmy razem" postawił sobie za cel upowszechnienie tej metody terapeutycznej w szpitalach.
Na razie na stałe z dogoterapii od kilku już lat korzystają dzieci w Szpitalu im. Dzieci Warszawy w Dziekanowie Leśnym. Jej entuzjastą jest m.in. dr Paweł Zapłatka, spec. rehabilitacji. Jego zdaniem dogoterapia jest metodą zbawienną, szczególnie w przypadku mózgowego porażenia dziecięcego oraz dzieci autystycznych, a także po urazach komunikacyjnych centralnego układu nerwowego. „Wiadomo, że pies nie nosi białego fartucha, nie robi zastrzyków – dzieci wiedzą, że mogą mu zaufać, a on nie zrobi im krzywdy. Dlatego nam, lekarzom dzięki psom łatwiej jest nawiązać kontakt z dzieckiem i uzyskać od niego wiele ważnych informacji" – mówił dr Zapłatka podczas debaty dotyczącej wprowadzania psów-terapeutów na wybrane oddziały szpitalne w maju ubiegłego roku.
Dogoterapię planuje wprowadzić na swoje oddziały Centrum Zdrowia Dziecka w Międzylesiu. Pierwsze próby wypadły pomyślnie - dzieci były zachwycone, a dyrekcja już wyraziła zgodę na kontynuację terapii z udziałem psów. W ramach programu "Pomóżmy razem" czworonożni terapeuci kilkakrotnie odwiedzili Dolnośląskie Centrum Pediatryczne we Wrocławiu, gdzie psy rasy alaskan malamute i labradory pracowały z dziećmi na oddziałach psychiatrii i neurologii. W sierpniu ubiegłego roku odwiedziły też oddziały rehabilitacji i psychiatryczny Szpitala Dziecięcego im. Św. Ludwika w Krakowie.
Wciąż są to jednak wizyty jednorazowe. Barierą pozostaje niechęć większości szpitali do wpuszczania na oddziały zwierząt, tłumaczona względami higieny. Tych obaw nie potwierdzają jednak lekarze ze szpitala w Dziekanowie Leśnym. Zresztą psy biorące udział w programie objęte są rygorystycznymi przepisami higienicznymi. Jak przekonują przedstawiciele fundacji, w trakcie dogoterapii w szpitalu to nie pacjent a pies jest bardziej narażony na infekcje.
Innym hamulcem upowszechniania dogoterapii są koszty, a zwłaszcza wyszkolenie psa, które kosztuje około 20 tys. zł. Dlatego w Polsce jest niewiele ponad 70 psów-terapeutów, gdy np. w Wielkiej Brytanii - ponad 7,5 tys.
em
Wagę regularnego kontaktu ze zwierzętami domowymi potwierdzają ostatnie badania przeprowadzone przez Uniwersytet Minnesota. Według nich posiadanie kota w domu może zmniejszyć ryzyko zawału serca i udaru u ich właścicieli o mniej więcej 40 procent. Do takich wniosków naukowcy doszli po przebadaniu w ciągu 10 lat około 4500 dorosłych w wieku od 30 do 75 lat. Badania opublikowane w ubiegłym roku przez dr Deborah Wells z Queen's University w Belfaście wykazały także na zbawienny wpływ psów na zdrowie ich właścicieli. Mają oni niższy poziom cholesterolu i ciśnienia krwi, rzadziej też chorują. Psy wspomagają i przyspieszają też rehabilitację po wylewie. Z kolei dzieci wychowujące się ze zwierzętami mają większe poczucie własnej wartości i są lepiej rozwinięte emocjonalnie. Wbrew obiegowym opiniom, te, które wychowują się z psem lub kotem w pierwszym roku życia, rzadziej zapadają na katar sienny i astmę oraz związane ze zwierzętami choroby alergiczne. Rzadziej również cierpią na choroby przewodu pokarmowego. Również nauczyciele, którzy wprowadzają zwierzęta do klas, do których uczęszczają dzieci upośledzone umysłowo i z zaburzeniami kontaktu z otoczeniem (takimi jak na przykład autyzm), wskazują na niezaprzeczalne korzyści ze zwierzęcej terapii.
W Polsce, choć dogoterapia, zapoczątkowana przez Marię Czerwińską, prezes Fundacji CZE-NE-KA, liczy już ponad dwadzieścia lat, z trudem toruje sobie drogę na oddziały szpitalne. Program tej fundacji „Pomóżmy razem" postawił sobie za cel upowszechnienie tej metody terapeutycznej w szpitalach.
Na razie na stałe z dogoterapii od kilku już lat korzystają dzieci w Szpitalu im. Dzieci Warszawy w Dziekanowie Leśnym. Jej entuzjastą jest m.in. dr Paweł Zapłatka, spec. rehabilitacji. Jego zdaniem dogoterapia jest metodą zbawienną, szczególnie w przypadku mózgowego porażenia dziecięcego oraz dzieci autystycznych, a także po urazach komunikacyjnych centralnego układu nerwowego. „Wiadomo, że pies nie nosi białego fartucha, nie robi zastrzyków – dzieci wiedzą, że mogą mu zaufać, a on nie zrobi im krzywdy. Dlatego nam, lekarzom dzięki psom łatwiej jest nawiązać kontakt z dzieckiem i uzyskać od niego wiele ważnych informacji" – mówił dr Zapłatka podczas debaty dotyczącej wprowadzania psów-terapeutów na wybrane oddziały szpitalne w maju ubiegłego roku.
Dogoterapię planuje wprowadzić na swoje oddziały Centrum Zdrowia Dziecka w Międzylesiu. Pierwsze próby wypadły pomyślnie - dzieci były zachwycone, a dyrekcja już wyraziła zgodę na kontynuację terapii z udziałem psów. W ramach programu "Pomóżmy razem" czworonożni terapeuci kilkakrotnie odwiedzili Dolnośląskie Centrum Pediatryczne we Wrocławiu, gdzie psy rasy alaskan malamute i labradory pracowały z dziećmi na oddziałach psychiatrii i neurologii. W sierpniu ubiegłego roku odwiedziły też oddziały rehabilitacji i psychiatryczny Szpitala Dziecięcego im. Św. Ludwika w Krakowie.
Wciąż są to jednak wizyty jednorazowe. Barierą pozostaje niechęć większości szpitali do wpuszczania na oddziały zwierząt, tłumaczona względami higieny. Tych obaw nie potwierdzają jednak lekarze ze szpitala w Dziekanowie Leśnym. Zresztą psy biorące udział w programie objęte są rygorystycznymi przepisami higienicznymi. Jak przekonują przedstawiciele fundacji, w trakcie dogoterapii w szpitalu to nie pacjent a pies jest bardziej narażony na infekcje.
Innym hamulcem upowszechniania dogoterapii są koszty, a zwłaszcza wyszkolenie psa, które kosztuje około 20 tys. zł. Dlatego w Polsce jest niewiele ponad 70 psów-terapeutów, gdy np. w Wielkiej Brytanii - ponad 7,5 tys.
em