Strategia rządu Tuska
Dodano:
W drugiej połowie kadencji rząd PO wróci do pomysłu "szarpnięcia cuglami", który wymyślił Jan Rokita.
Pierwsza część kadencji rządu PO-PSL upłynie pod znakiem polityki miłości i uśmiechu oraz pastwienia się nad PiS. A gdy społeczeństwo zacznie się niecierpliwić i domagać reform, Tusk zaproponuje coś w rodzaju wymyślonego przez Jana Rokitę „szarpnięcia cuglami".
Niewykluczone, że po raz kolejny odwoła się do: podatku liniowego, ordynacji większościowej z jednomandatowymi okręgami wyborczymi, likwidacji Senatu, zniesienia immunitetu, zmiany konstytucji i profesjonalizacji armii.
Projekty stosownych ustaw naprawdę trafią do Sejmu, choć większość z nich przepadnie. Albo zablokuje je PSL, albo zabraknie głosów PiS. A jeśli nawet przejdą przez Sejm, to prawdopodobnie trafią na weto prezydenta. Wedle scenariusza kreślonego przez strategów PO, moment, w którym determinacja Tusk zderzy się z oporem Kaczyńskich, ma się zbiec w czasie z początkiem 2010 r., czyli przygotowaniami kampanii do wyborów prezydenckich. Platforma chce z niej uczynić plebiscyt poparcia dla reformy państwa. Tusk ustawi się w niej jako jej zwolennik nowoczesności. Z kolei Lech Kaczyński zostanie obsadzony w roli gnuśnego przywódcy obozu wstecznictwa i marazmu. A jeśli notowania PO będą wystarczająco dobre, to elekcję prezydencką połączy się z wyborami parlamentarnymi. W wypadku słabszych notowań wybory parlamentarne odbędą się wiosną 2011 r., czyli kilka miesięcy po zaprzysiężeniu prezydenta. Przy założeniu, że tym prezydentem zostanie Donald Tusk, sondażowa premia, którą zawsze dostaje zwycięzca, obejmie nie tylko jego, ale także popierającą go platformę.
Druga sprawa to niedopuszczenie do wejścia na scenę polityczną nowych graczy. Jedynym potencjalnym zagrożeniem jest inicjatywa „Polska XXI" firmowana przez Jana Rokitę, Rafała Dutkiewicza i Kazimierza Ujazdowskiego. „Polska XXI" ma być niegroźna dopóty, dopóki nie zaangażuje się w nią Kazimierz Marcinkiewicz. Aby do tego nie dopuścić, spin doktorzy platformy mamią go szansą objęcia teki premiera (ogłaszając swoją decyzję o starcie w wyborach prezydenckich, Tusk będzie musiał z tej funkcji zrezygnować). Przystankiem do tego celu miałby być start Marcinkiewicza z warszawskiej listy PO do Parlamentu Europejskiego. Skuszenie Marcinkiewicza europarlamentem automatycznie sprawi, że rządowa propozycja stanie się nieaktualna. Tym bardziej że do funkcji premiera już teraz przygotowuje się obecny wicepremier Grzegorz Schetyna. Tusk bardzo poważnie rozważa taki wariant.
Więcej o strategii rządu Tuska i Platformy Obywatelskiej w poniedziałkowym wydaniu „Wprost"
Niewykluczone, że po raz kolejny odwoła się do: podatku liniowego, ordynacji większościowej z jednomandatowymi okręgami wyborczymi, likwidacji Senatu, zniesienia immunitetu, zmiany konstytucji i profesjonalizacji armii.
Projekty stosownych ustaw naprawdę trafią do Sejmu, choć większość z nich przepadnie. Albo zablokuje je PSL, albo zabraknie głosów PiS. A jeśli nawet przejdą przez Sejm, to prawdopodobnie trafią na weto prezydenta. Wedle scenariusza kreślonego przez strategów PO, moment, w którym determinacja Tusk zderzy się z oporem Kaczyńskich, ma się zbiec w czasie z początkiem 2010 r., czyli przygotowaniami kampanii do wyborów prezydenckich. Platforma chce z niej uczynić plebiscyt poparcia dla reformy państwa. Tusk ustawi się w niej jako jej zwolennik nowoczesności. Z kolei Lech Kaczyński zostanie obsadzony w roli gnuśnego przywódcy obozu wstecznictwa i marazmu. A jeśli notowania PO będą wystarczająco dobre, to elekcję prezydencką połączy się z wyborami parlamentarnymi. W wypadku słabszych notowań wybory parlamentarne odbędą się wiosną 2011 r., czyli kilka miesięcy po zaprzysiężeniu prezydenta. Przy założeniu, że tym prezydentem zostanie Donald Tusk, sondażowa premia, którą zawsze dostaje zwycięzca, obejmie nie tylko jego, ale także popierającą go platformę.
Druga sprawa to niedopuszczenie do wejścia na scenę polityczną nowych graczy. Jedynym potencjalnym zagrożeniem jest inicjatywa „Polska XXI" firmowana przez Jana Rokitę, Rafała Dutkiewicza i Kazimierza Ujazdowskiego. „Polska XXI" ma być niegroźna dopóty, dopóki nie zaangażuje się w nią Kazimierz Marcinkiewicz. Aby do tego nie dopuścić, spin doktorzy platformy mamią go szansą objęcia teki premiera (ogłaszając swoją decyzję o starcie w wyborach prezydenckich, Tusk będzie musiał z tej funkcji zrezygnować). Przystankiem do tego celu miałby być start Marcinkiewicza z warszawskiej listy PO do Parlamentu Europejskiego. Skuszenie Marcinkiewicza europarlamentem automatycznie sprawi, że rządowa propozycja stanie się nieaktualna. Tym bardziej że do funkcji premiera już teraz przygotowuje się obecny wicepremier Grzegorz Schetyna. Tusk bardzo poważnie rozważa taki wariant.
Więcej o strategii rządu Tuska i Platformy Obywatelskiej w poniedziałkowym wydaniu „Wprost"