Olszewski: akta wywieziono w sposób gangsterski
W poniedziałek o północy, po dwóch latach pracy, zakończyła działalność komisja, która weryfikowała żołnierzy WSI, chcących służyć w nowych służbach. Według premiera komisja była "niezwykle upolityczniona" i działała w sposób "opieszały". Prezydent chce zaś przedłużenia prac komisji; jego projekt jest już w Sejmie. Komisja nie zdążyła zweryfikować 774 żołnierzy. Olszewski wini za to obecne "czynniki rządowe".
Decyzję o przewiezieniu akt z powrotem do siedziby Służby Kontrwywiadu Wojskowego podjął szef SKW Janusz Nosek. Były one zdeponowane w prezydenckim Biurze Bezpieczeństwa Narodowego od listopada 2007 r. - przeniósł je tam z siedziby SKW Olszewski po powstaniu koalicji PO-PSL.
"Cała akcja pakowania i przewożenia dokumentów przebiegała bez zakłóceń, zgodnie z procedurami chronienia dokumentów o charakterze niejawnym" - podał rzecznik MON Robert Rochowicz. Według mediów, Olszewski nie chciał oddać SKW akt, bo SKW "nie jest władna do ich odbioru". "Dzisiaj jednak pan Olszewski się nie pojawił, więc nie było żadnych problemów" - dodał Rochowicz.
Tusk zapewnia, że to zgodne z prawem, bo za "bezpieczeństwo takich archiwów odpowiada SKW, a nie mecenas Jan Olszewski". "Złamaniem prawa byłoby, gdyby SKW nie mogła wypełniać swojego ustawowego obowiązku, jakim jest bezpieczeństwo tych archiwów, także tajność tych archiwów" - podkreślił premier.
Zdaniem Olszewskiego, wywózka była bezprawna. Twierdzi, że to on, jako dysponent akt, powinien był zwrócić je odpowiednim organom. "Nikt nas nie uprzedzał o tych gangsterskich działaniach" - dodał. Pytany, jak mogło dojść do ich wywozu z BBN, odparł, że według wstępnych informacji, "podobno nastąpiła niespodziewana zmiana" oficerów BOR, którzy strzegą gmachu BBN, a nowi wpuścili osoby, które zabrały akta. Według poprzedniego szefa komisji Antoniego Macierewicza, "te akta chce się ukraść i zniszczyć".
Pytany, dlaczego wcześniej nie uzgodnił przekazania akt z SKW, Olszewski odparł, że komisja pracowała do poniedziałkowego wieczora. Dodał, że chciał właśnie we wtorek zastanowić się, jak przekazywać akta, wypożyczone komisji z różnych organów państwa.
Według szefa MON Bogdana Klicha, do rozstrzygnięcia pozostaje, czy komisja wszystko oddała. "Z informacji, które mam od szefa SKW płk. Noska ok. 200 dokumentów nie zostało jeszcze zwróconych. Będziemy mogli coś więcej powiedzieć, kiedy dostawy zostaną zewidencjonowane" - dodał.
"Wiem tylko tyle, że wiedzieliśmy o tym, że ich brakuje jeszcze przed dniem wczorajszym, dlatego że przez kilka ostatnich tygodni w kancelarii tajnej nr 10 - tej, która udostępniała dokumentację po byłej WSI komisji weryfikacyjnej - pracowali przecież archiwiści i oni dokonali precyzyjnego przeglądu tego, co zostało w dokumentacji i co zostało wypożyczone. Także już tydzień temu otrzymałem pierwszą informację o tym, że są braki" - mówił w rozmowie z TVN24 przebywający w Iraku Klich.
Minister dodał, że zakłada, iż brakujące dokumenty są u członków komisji weryfikacyjnej WSI, bo nikt inny nie mógł mieć do nich dostępu. "Kto konkretnie odpowiada za jaki dokument, kto konkretnie jaki dokument pobrał, będziemy mogli powiedzieć dopiero po tym, jak inwentaryzacja się zakończy" - powiedział Klich.
"Ale nie wyobrażam sobie, żeby ktokolwiek spoza komisji weryfikacyjnej mógł posiadać jakiekolwiek z tych dokumentów, bo wtedy znaczyłoby to, że bezpieczeństwo całego państwa jest pod bardzo poważnym znakiem zapytania" - dodał.
Pytany o doniesienia, że w przejętych aktach czegoś brakuje, Olszewski wyraził zdziwienie, że już stwierdzono jakieś braki, skoro taka inwentaryzacja powinna trwać kilka tygodni.
Olszewski uważa, że wywiezienie dokumentów uniemożliwia przedstawienie sprawozdania z prac komisji dla marszałka Sejmu. Sprawozdanie - jak i końcowy komunikat komisji - nie mogły ujawniać szczegółowych ustaleń komisji, bo rząd wydał ostatnio rozporządzenie o tym, "co możemy przekazać opinii publicznej".
774 żołnierzy b. WSI nie zdążyła zweryfikować komisja przed zakończeniem prac. Stwierdziła ona zgodność z prawdą 1482 oświadczeń, które składali żołnierze WSI, chcący służyć w nowych służbach. Uznano, że 135 oświadczeń było niezgodnych z prawdą. Wobec pozostałych do weryfikacji 774 osób komisja wstępnie "powzięła wątpliwość" co do prawdziwości 179 oświadczeń.
Olszewski uważa, że komisja nie przestaje istnieć; przerwano tylko jej prace. Jego zdaniem, dopóki rządowa nowelizacja nie zostanie ogłoszona jako obowiązujące prawo, to mówienie, że weryfikację przejął MON, "ma się nijak do stanu prawnego".
Zdaniem Tuska, komisja skończyła już działalność, a weryfikacja zostanie dokończona w ramach struktur MON. "Wreszcie przestali to robić ludzie, dla których polityczny cyrk wokół tej sprawy był dużo ważniejszy niż rzeczywiste efekty dla polskich żołnierzy" - dodał premier. Powiedział, że żaden nowy projekt ustawy, który będzie miał na celu odtworzenie komisji, "zgodnie z wyobrażeniem PiS, czy Antoniego Macierewicza, czy pana prezydenta", nie znajdzie jego akceptacji.
Tymczasem prezydent Lech Kaczyński chce, by komisja weryfikacyjna nadal funkcjonowała w niezmienionym składzie i na dotychczas obowiązujących zasadach. Prezydencki projekt nowelizacji w tej sprawie trafił już do Sejmu.
Klich mówi, że zespół MON, który ma zastąpić komisję, zostanie powołany po 8 lipca, kiedy projekt rozporządzeń dotyczących jego powstania zaopiniuje kolegium ds. służb specjalnych. Klich zwróci się do prezydenta o wyznaczenia jego przedstawiciela w zespole.
Odnosząc się do konferencji Olszewskiego Klich powiedział, że "słuchając jej miał wrażenie, że słucha swoistej telenoweli brazylijskiej, bo okazało się, że wszystkie siły na niebie i ziemi sprzysięgły się przeciwko komisji weryfikacyjnej".
O sprawę komisji weryfikacyjnej pytany był też b. premier, szef PiS Jarosław Kaczyński. "Ta operacja, która jest w tej chwili prowadzona, rzuca przede wszystkim bardzo długi cień na rząd, bo rząd obrońców WSI to jest rząd, nad którym każdy świadomy Polak powinien się bardzo mocno zastanowić. A tak to w tej chwili wygląda" - powiedział.ab, pap, keb