Kandydaci do europarlamentu
Do urn w wyborach do europarlamentu pójdziemy w czerwcu 2009 r. i wybierzemy 50 nowych polskich deputowanych. Jednak politycy już zaczynają przygotowania. Powody? Partie polityczne traktują te wybory priorytetowo: z jednej strony - w 2011 roku obejmiemy przewodnictwo w Unii, z drugiej - będzie to sprawdzian dla polityków.
Oficjalnie żadne nazwiska kandydatów jeszcze nie padają. Ale np. władze PO już przeprowadzają wstępne rozeznania, ile osób i kto chciałby kandydować do europarlamentu. Mówi się, że Platforma wystawi kilku ministrów. "Rozważamy taką możliwość" - potwierdza Tomasz Tomczykiewicz, wiceprzewodniczący PO. Kogo konkretnie? Jako niemal pewniaki wymienia się Bogdana Klicha, ministra obrony narodowej, i Barbarę Kudrycką, szefową resortu nauki i szkolnictwa wyższego. Oboje z sukcesem zasiadali już w ławach europarlamentu, a w rządzie - jak twierdzi także część polityków PO - nie dają sobie rady.
Media ostatnio spekulowały też, że po rekonstrukcji rządu do Brukseli może zostać wysłana Ewa Kopacz, minister zdrowia. To pozwoliłoby Platformie zachować twarz, a równocześnie pozbyć się niepopularnego ministra. Na listę PO mają trafić też niektórzy posłowie i senatorowie. Oni zgłaszają się sami. "Żeby kandydować, będą musieli uzyskać naszą zgodę" - zaznacza gazecie Tomczykiewicz.
PiS natomiast zapowiada, że ich kandydaci będą "bardzo kompetentni". W partii wprowadzono nawet specjalną selekcję chętnych. Muszą wypełnić specjalną ankietę, a także wykazać się przynajmniej taką znajomością języka obcego - najlepiej angielskiego lub francuskiego, by moc się swobodnie porozumieć. "Podnosimy poprzeczkę, bo chcemy mieć najlepszych kandydatów" - podkreśla Maks Kraczkowski, sekretarz rady politycznej PiS. Prezes Jarosław Kaczyński chce, aby na listach znaleźli się młodzi działacze PiS.
Jedynym pewnym kandydatem jest Adam Bielan, który już zasiada w ławach europarlamentu, ale pełni też funkcję rzecznika partii. Po przegranych wyborach do polskiego parlamentu został nieco odsunięty przez Kaczyńskiego na bok, dlatego teraz politycy PiS chcą, by pozostał w Brukseli.
Nie wiadomo jeszcze, jaki kurs w wyborach obierze SLD. Jeszcze kilka miesięcy temu, po rozpadzie koalicji Lewica i Demokraci, politycy Sojuszu twierdzili, że do europarlamentu cała lewica pójdzie razem. Teraz ten pomysł stoi pod znakiem zapytania. "Wszystko rozstrzygnie się 6 września, na radzie krajowej SLD. Tam przedstawimy też strategię programową" - mówi gazecie "Metro" Grzegorz Napieralski, szef partii. Kandydaci? "Znane twarze" - mówi krótko. Spekulacje polityków dotyczą m.in. Dariusza Rosatiego z SdRP i Janusza Onyszkiewicza z Partii Demokratów.