350 tys. zł na samochód dla prezesa NBP
Decyzja banku zapadła w środę, w piątek ma zostać ogłoszony przetarg. Prócz nowego samochodu dla prezesa przybędzie jeszcze osiem nowych wozów, którymi jeździć będą pozostali członkowie zarządu banku oraz Rady Polityki Pieniężnej. Każde z tych aut ma kosztować około 150 tys. zł. Dodatkowo do oddziałów i centrali NBP trafią jeszcze 22 samochody, każdy za ok. 90 tys. zł. Cały kontrakt ma opiewać na kwotę 3,5 mln zł.
- Nasza flota samochodowa jest już mocno wysłużona. Ostatnie przetargi na auta osobowe odbywały się siedem lat temu - wyjaśnia Józef Ruszar, szef Departamentu Komunikacji Społecznej NBP.
NBP nie może jednak liczyć na zrozumienie ze strony polityków. Już pojawiają się kąśliwe uwagi. - Generalnie nie lubię dziadostwa i uważam, że szef NBP powinien jeździć przyzwoitym autem. Ale kupowanie tak drogiego samochodu jak dla prezydenta państwa to jest lekka przesada - mówi poseł Jarosław Urbaniak (PO) z Sejmowej Komisji Finansów Publicznych.
Sławomira Skrzypka broni wiceszefowa Komisji Finansów z PiS Aleksandra Natalli-Świat. - Nie da się ukryć, że szef NBP jest jedną z najważniejszych osób w państwie. Cena auta dla niego może dziwić, ale przecież nie jest to wydatek robiony z uwagi na jego osobę, ale ze względu na rangę instytucji - podkreśla.