Nowa tradycja?
Dodano:
Brytyjski rząd rozważa wprowadzenie zmian w monarchii, donosi „The Guardian”. Downing Street chce znieść panujący od 300 lat zakaz obejmowania tronu przez katolików.
Tradycja, zgodnie z którą katolicy lub osoby urodzone w rodzinie katolickiej nie mogą dziedziczyć tronu, a monarcha poślubiający osobę wyznania katolickiego traci prawo do korony, obowiązuje w Wielkiej Brytanii od 1701 roku. Przed koronacją nowy monarcha ma obowiązek przed Parlamentem oficjalnie odrzucić katolicyzm.
Act of Settlement, czyli Ustawa o następstwie tronu, stanowi również, że kobieta może zostać królową tylko wtedy gdy w rodzinie królewskiej nie ma męskich potomków. Zgodnie z nowymi zasadami, jeśli księciu Williamowi jako pierwsza urodzi się córka, to ona automatycznie będzie pierwsza po nim w kolejce do tronu, a nie jej młodszy brat.
Politycy już od pewnego czasu zastanawiali się nad zreformowaniem obecnego skostniałego systemu, jednak ze względów politycznych żaden rząd nie chciał podjąć takiego ryzyka. Gordon Brown chciałby wprowadzić w życie nowe zasady na początku czwartej kadencji Partii Pracy, jeśli wygra najbliższe wybory, które muszą się odbyć najpóźniej wiosną 2010 roku.
Zwolennicy reform uważają, że Ustawa z 1701 roku jest nieadekwatna do zasad obowiązujących w XXI wieku i jest sprzeczna z prawami człowieka, bowiem stanowi pogwałcenie wolności wyznania i równouprawnienia kobiet.
Act of Settlement, czyli Ustawa o następstwie tronu, stanowi również, że kobieta może zostać królową tylko wtedy gdy w rodzinie królewskiej nie ma męskich potomków. Zgodnie z nowymi zasadami, jeśli księciu Williamowi jako pierwsza urodzi się córka, to ona automatycznie będzie pierwsza po nim w kolejce do tronu, a nie jej młodszy brat.
Politycy już od pewnego czasu zastanawiali się nad zreformowaniem obecnego skostniałego systemu, jednak ze względów politycznych żaden rząd nie chciał podjąć takiego ryzyka. Gordon Brown chciałby wprowadzić w życie nowe zasady na początku czwartej kadencji Partii Pracy, jeśli wygra najbliższe wybory, które muszą się odbyć najpóźniej wiosną 2010 roku.
Zwolennicy reform uważają, że Ustawa z 1701 roku jest nieadekwatna do zasad obowiązujących w XXI wieku i jest sprzeczna z prawami człowieka, bowiem stanowi pogwałcenie wolności wyznania i równouprawnienia kobiet.