"Pewne rzeczy uchodzą w Paryżu ale nie w Waszyngtonie"
Sam Strauss-Kahn przyznał się do tego "incydentu z życia prywatnego w styczniu 2008 roku", ale podkreślił, że "nigdy nie nadużył władzy" jako dyrektor generalny MFW. Także jego żona, dziennikarka Anne Sinclair, w swoim internetowym blogu broni męża, pisząc: "Jeśli chodzi o mnie, ta przygoda jednej nocy jest już dla nas zamkniętym rozdziałem".
W poniedziałek Strauss-Kahn publicznie przeprosił za romans z podwładną, podkreślając zarazem, że dopuścił się co prawda "błędu w ocenie", ale nie nadużycia władzy.
Sprawa romansu DSK, jak w skrócie nazywa się we Francji byłego ministra finansów i socjalistycznego polityka, zajmuje we francuskich mediach wiele miejsca. Pytany przez dziennikarzy premier Francois Fillon odmówił w poniedziałek komentarza, mówiąc, że "sprawa (romansu DSK ) wydaje się mu całkowicie prywatna". Media francuskie zauważają, że "taki romans nie mógłby wyjść na jaw nad Sekwaną".
"We Francji nikomu nie przyszłoby do głowy robić dochodzenie, by sprawdzać fakty w takiej sprawie, i nic by potem nie przeciekło do prasy. Mamy dość przykładów polityków faworyzujących swoje kochanki - czego nie dowiedziono w sprawie DSK - ale bardzo rzadko ma to jakieś konsekwencje bezpośrednie i dociera do prasy" - uważa cytowany przez "Le Figaro" Christophe Deloire, współautor bestsellera "Sexus politicus" o miłosnych związkach francuskich polityków.
Deloire podkreśla, że w przeciwieństwie do USA we Francji istnieją restrykcyjne przepisy ograniczające dziennikarzom prawo do ujawniana życia prywatnego polityków. "Poza tym mamy różny kontekst kulturalny, historie obyczajowe nie gorszą Francuzów" - uważa Deloire. Jego zdaniem szef MFW nawet po przyznaniu się do romansu nie ryzykuje raczej zwichnięcia swej kariery politycznej, pod warunkiem że wróci potem do Francji.
pap, keb