Brytyjska prasa: polityczny zwrot w Stanach Zjednoczonych
Dodano:
Zdecydowany wyborczy sukces Baracka Obamy w wyborach prezydenckich jest punktem zwrotnym dla Stanów Zjednoczonych - pisze brytyjska prasa.
„Trzy filary tradycyjnej politycznej filozofii Republikanów: twarde podejście do zagadnień narodowego bezpieczeństwa, ślepa wiara w wolny rynek i konserwatyzm społeczny zostały zakwestionowane, każdy z osobna" – pisze dziennik „The Independent”.
Polityczne wahadło przechyliło się w stronę większej roli rządu i jego interwencjonistycznego podejścia w sprawach gospodarczych i społecznych – sugeruje dziennik.
„The Guardian" wskazuje z kolei, że wybory zmieniły polityczną mapę Stanów Zjednoczonych. W ostatnich dwóch kampaniach wyborczych wschodnie i zachodnie wybrzeża plus niektóre północne stany Środkowego Zachodu głosowały na Demokratów, zaś całe połacie pośrodku były elektoratem Republikanów. Kobiety, mniejszości i osoby z wyższym wykształceniem głosowali na Demokratów, zaś biznes i wyborcy głosujący z motywów religijnych za Republikanami.
„Jednym z osiągnięć Obamy jest to, że nie uznał tego podziału za trwały, sięgając do wyborców, o których Demokraci w okresie Reagana i Busha zapomnieli, i zabiegał o głosy drobnego biznesu i farmerów" – podkreśla „Guardian”.
„Zwycięstwo Obamy jest kamieniem milowym w etnicznej i kulturowej ewolucji Stanów Zjednoczonych. 45 lat upłynęło od czasu, gdy Martin Luther King, największy z amerykańskich mówców drugiej połowy XX w., wygłosił przemówienie wyrażające nadzieję, że nadejdzie dzień, w którym jego dzieci nie będą oceniane według koloru skóry, lecz charakteru" – zaznacza „Guardian”.
W opinii „Timesa" Barack Obama prawidłowo ocenił, że najważniejszym oczekiwaniem wyborców jest pragnienie zmiany. I rzeczywiście zapowiadają się duże zmiany: „Ameryka postrzegana przez wielu Europejczyków jako kraj z natury rasistowski i skrajnie prawicowy, wybrał afroamerykańskiego prezydenta stojącego na czele partii głoszącej hasła redystrybucji majątku narodowego i politykę pokojowego zaangażowania w świecie”.
„Daily Telegraph" podkreśla, że Barack Obama przejmuje trudną spuściznę, na którą składają się gospodarcza recesja, zaangażowanie w dwóch konfliktach zbrojnych i wyjątkowo niski prestiż Stanów Zjednoczonych w świecie.
Według dziennika Obama nie będzie mógł długo cieszyć się zwycięstwem, gdyż ma ledwie 10 dni, by przygotować się do waszyngtońskiego szczytu G20, na którym omawiany będzie światowy kryzys finansowy i reforma systemu finansowego.
„Obciążony wielkimi oczekiwaniami wyborców na zmianę, nowy prezydent będzie miał szczupłe środki, aby im sprostać" – pisze z przekąsem gazeta radząc nowemu prezydentowi, by wyciągnął wnioski z dorobku George'a Busha i Dicka Cheneya, ponieważ nie stać go na powtórzenie ich błędów.
pap
Polityczne wahadło przechyliło się w stronę większej roli rządu i jego interwencjonistycznego podejścia w sprawach gospodarczych i społecznych – sugeruje dziennik.
„The Guardian" wskazuje z kolei, że wybory zmieniły polityczną mapę Stanów Zjednoczonych. W ostatnich dwóch kampaniach wyborczych wschodnie i zachodnie wybrzeża plus niektóre północne stany Środkowego Zachodu głosowały na Demokratów, zaś całe połacie pośrodku były elektoratem Republikanów. Kobiety, mniejszości i osoby z wyższym wykształceniem głosowali na Demokratów, zaś biznes i wyborcy głosujący z motywów religijnych za Republikanami.
„Jednym z osiągnięć Obamy jest to, że nie uznał tego podziału za trwały, sięgając do wyborców, o których Demokraci w okresie Reagana i Busha zapomnieli, i zabiegał o głosy drobnego biznesu i farmerów" – podkreśla „Guardian”.
„Zwycięstwo Obamy jest kamieniem milowym w etnicznej i kulturowej ewolucji Stanów Zjednoczonych. 45 lat upłynęło od czasu, gdy Martin Luther King, największy z amerykańskich mówców drugiej połowy XX w., wygłosił przemówienie wyrażające nadzieję, że nadejdzie dzień, w którym jego dzieci nie będą oceniane według koloru skóry, lecz charakteru" – zaznacza „Guardian”.
W opinii „Timesa" Barack Obama prawidłowo ocenił, że najważniejszym oczekiwaniem wyborców jest pragnienie zmiany. I rzeczywiście zapowiadają się duże zmiany: „Ameryka postrzegana przez wielu Europejczyków jako kraj z natury rasistowski i skrajnie prawicowy, wybrał afroamerykańskiego prezydenta stojącego na czele partii głoszącej hasła redystrybucji majątku narodowego i politykę pokojowego zaangażowania w świecie”.
„Daily Telegraph" podkreśla, że Barack Obama przejmuje trudną spuściznę, na którą składają się gospodarcza recesja, zaangażowanie w dwóch konfliktach zbrojnych i wyjątkowo niski prestiż Stanów Zjednoczonych w świecie.
Według dziennika Obama nie będzie mógł długo cieszyć się zwycięstwem, gdyż ma ledwie 10 dni, by przygotować się do waszyngtońskiego szczytu G20, na którym omawiany będzie światowy kryzys finansowy i reforma systemu finansowego.
„Obciążony wielkimi oczekiwaniami wyborców na zmianę, nowy prezydent będzie miał szczupłe środki, aby im sprostać" – pisze z przekąsem gazeta radząc nowemu prezydentowi, by wyciągnął wnioski z dorobku George'a Busha i Dicka Cheneya, ponieważ nie stać go na powtórzenie ich błędów.
pap