Brytyjskie plany totalnego nadzoru telekomunikacyjnego
Dodano:
Brytyjski rząd planuje zainstalowanie w sieciach telekomunikacyjnych "czarnych skrzynek", w których gromadzone będzie dosłownie wszystko - e-maile, billingi rozmów telefonicznych, SMS-y i wszystkie połączenia internetowe - pisze "Spiegel" w wydaniu internetowym, powołując się na enuncjacje brytyjskich gazet.
Wszystkie te informacje byłyby gromadzone w jednym wielkim systemie. Niektóre dzienniki twierdzą, że nawet przekazywane przez każdy telefon komórkowy dane o jego pozycji znalazłyby się w tej bazie.
"Independent" dowiedział się kilka dni temu z narad między urzędnikami a firmami telekomunikacyjnymi, że rząd Gordona Browna chciałby poumieszczać "czarne skrzynki" (nazwa zapożyczona od popularnego określenia rejestratora rozmów w kokpicie i parametrów lotu), by uzyskane z takiego totalnego nadzoru informacje gromadzić w gigantycznej "bazie danych Wielkiego Brata".
Według "Independent", tak powszechnego nadzoru sieci telekomunikacyjnych świat jeszcze nie widział. "Spiegel" zwraca uwagę, że choć wzmianki o takich planach pojawiają się w brytyjskich mediach od pewnego czasu, nie prowadzi się na ten temat szerokiej debaty społecznej.
W zasadzie – podaje niemiecki dziennik - projekt ten jest znany opinii publicznej od 2007 roku, ale rząd kamuflował swe plany niewiele mówiącymi sformułowaniami, jak "Interception Modernisation Programme" (IMP), czyli coś w rodzaju "programu modernizacji nadzoru komunikacji".
Z dokumentów roboczych brytyjskiego MSW wynika, że chodzi o walkę z terroryzmem, w której potrzebne są "nowatorskie, przełomowe technologie".
"Independent" pisał, że dopiero teraz zaczyna się wyjaśniać, co konkretnie stoi za tymi zapowiedziami. Planowane "czarne skrzynki" mają być instalowane z pomocą dostawców usług internetowych i operatorów telefonicznych w węzłowych punktach sieci telekomunikacyjnych. Informacje z tych skrzynek mają trafiać do centralnej bazy danych.
"Independent" dowiaduje się, że urzędnicy MSW zapoznali z tym planem w poniedziałek przedstawicieli British Telekom, AOL Europe, O2 und BSkyB, zapraszając ich na poufną prezentację.
"Stało się jasne, że technologia czarnej skrzynki ma służyć rządowi do zbierania danych" - cytuje gazeta źródło, które zastrzegło sobie anonimowość.
Wspomniane źródło dodało, że na razie nie wiadomo jeszcze, jak brytyjskie służby zamierzają wykorzystywać wszystkie te informacje.
"Spiegel" informuje, że dla dostawców usług internetowych rządowy plan byłby korzystny. Oszczędzone byłyby im wnioski o nadzór i dane, z którymi obecnie występują do nich władze. Poza tym, nie ponosiliby żadnych kosztów, bo "czarne skrzynki" byłyby w całości finansowane z pieniędzy brytyjskiego podatnika.
Wytyczna Unii Europejskiej zobowiązuje operatorów do przechowywania przez sześć miesięcy danych o połączeniach telefonicznych i internetowych. Brytyjski system "czarnych skrzynek" załatwiłby to niejako "przy okazji".
Jak podaje niemiecka gazeta, już w 2007 roku w Wielkiej Brytanii było 18 milionów szerokopasmowych przyłączy internetowych. Z doniesień mediów brytyjskich wynika, że każdego dnia wysyłane są 3 miliardy e-maili - 35 tysięcy na sekundę. Obliczono też, że w Zjednoczonym Królestwie wysłano w zeszłym roku 57 miliardów SMS-ów.
Tajne służby twierdzą, że muszą dysponować kompletem danych telekomunikacyjnych, by móc w tej "dżungli" wytropić terrorystów.
Przeciwko planom takiego totalnego nadzoru występują obrońcy praw obywatelskich, wskazując m.in. na groźbę nadużywania przez policję i tajne służby możliwości nowego systemu.
W sierpniu członek grupy obrońców praw obywatelskich Open Rights Group zwrócił się do MSW z konkretnymi pytaniami, dotyczącymi szczegółów technicznych rządowego planu, informuje gazeta. W regulaminowym terminie, po 20 dniach, otrzymał odpowiedź: "Sprawdzamy obecnie, czy leży w interesie publicznym powiadamianie pana, czy dysponujemy informacjami, o które pan prosi i czy - gdyby tak było - leży w interesie publicznym udostępnianie panu tych informacji".
mc, pap
"Independent" dowiedział się kilka dni temu z narad między urzędnikami a firmami telekomunikacyjnymi, że rząd Gordona Browna chciałby poumieszczać "czarne skrzynki" (nazwa zapożyczona od popularnego określenia rejestratora rozmów w kokpicie i parametrów lotu), by uzyskane z takiego totalnego nadzoru informacje gromadzić w gigantycznej "bazie danych Wielkiego Brata".
Według "Independent", tak powszechnego nadzoru sieci telekomunikacyjnych świat jeszcze nie widział. "Spiegel" zwraca uwagę, że choć wzmianki o takich planach pojawiają się w brytyjskich mediach od pewnego czasu, nie prowadzi się na ten temat szerokiej debaty społecznej.
W zasadzie – podaje niemiecki dziennik - projekt ten jest znany opinii publicznej od 2007 roku, ale rząd kamuflował swe plany niewiele mówiącymi sformułowaniami, jak "Interception Modernisation Programme" (IMP), czyli coś w rodzaju "programu modernizacji nadzoru komunikacji".
Z dokumentów roboczych brytyjskiego MSW wynika, że chodzi o walkę z terroryzmem, w której potrzebne są "nowatorskie, przełomowe technologie".
"Independent" pisał, że dopiero teraz zaczyna się wyjaśniać, co konkretnie stoi za tymi zapowiedziami. Planowane "czarne skrzynki" mają być instalowane z pomocą dostawców usług internetowych i operatorów telefonicznych w węzłowych punktach sieci telekomunikacyjnych. Informacje z tych skrzynek mają trafiać do centralnej bazy danych.
"Independent" dowiaduje się, że urzędnicy MSW zapoznali z tym planem w poniedziałek przedstawicieli British Telekom, AOL Europe, O2 und BSkyB, zapraszając ich na poufną prezentację.
"Stało się jasne, że technologia czarnej skrzynki ma służyć rządowi do zbierania danych" - cytuje gazeta źródło, które zastrzegło sobie anonimowość.
Wspomniane źródło dodało, że na razie nie wiadomo jeszcze, jak brytyjskie służby zamierzają wykorzystywać wszystkie te informacje.
"Spiegel" informuje, że dla dostawców usług internetowych rządowy plan byłby korzystny. Oszczędzone byłyby im wnioski o nadzór i dane, z którymi obecnie występują do nich władze. Poza tym, nie ponosiliby żadnych kosztów, bo "czarne skrzynki" byłyby w całości finansowane z pieniędzy brytyjskiego podatnika.
Wytyczna Unii Europejskiej zobowiązuje operatorów do przechowywania przez sześć miesięcy danych o połączeniach telefonicznych i internetowych. Brytyjski system "czarnych skrzynek" załatwiłby to niejako "przy okazji".
Jak podaje niemiecka gazeta, już w 2007 roku w Wielkiej Brytanii było 18 milionów szerokopasmowych przyłączy internetowych. Z doniesień mediów brytyjskich wynika, że każdego dnia wysyłane są 3 miliardy e-maili - 35 tysięcy na sekundę. Obliczono też, że w Zjednoczonym Królestwie wysłano w zeszłym roku 57 miliardów SMS-ów.
Tajne służby twierdzą, że muszą dysponować kompletem danych telekomunikacyjnych, by móc w tej "dżungli" wytropić terrorystów.
Przeciwko planom takiego totalnego nadzoru występują obrońcy praw obywatelskich, wskazując m.in. na groźbę nadużywania przez policję i tajne służby możliwości nowego systemu.
W sierpniu członek grupy obrońców praw obywatelskich Open Rights Group zwrócił się do MSW z konkretnymi pytaniami, dotyczącymi szczegółów technicznych rządowego planu, informuje gazeta. W regulaminowym terminie, po 20 dniach, otrzymał odpowiedź: "Sprawdzamy obecnie, czy leży w interesie publicznym powiadamianie pana, czy dysponujemy informacjami, o które pan prosi i czy - gdyby tak było - leży w interesie publicznym udostępnianie panu tych informacji".
mc, pap