Skradziono obrazy Malczewskiego i Witkacego
Jak dodał, o kradzieży poinformował policję dyrektor galerii. Według jego relacji, doszło do niej w nocy z poniedziałku na wtorek. Ze wstępnych ustaleń funkcjonariuszy wynika, że złodzieje dostali się do budynku przepiłowując kraty i wybijając szybę.
Dyrektor sieci galerii Desa Unicum Adam Chełstowski powiedział, że skradzione obrazy wisiały blisko wejścia, dlatego złodzieje mogli szybko zabrać je i uciec. Przybyła na miejsce po pięciu minutach ekipa, prowadząca monitoring galerii, nie zastała już sprawców.
Właściciel obrazów, jak poinformował Chełstowski, został powiadomiony o kradzieży i może liczyć na wypłatę odszkodowania od ubezpieczyciela. "Cała nasza galeria jest ubezpieczona" - zapewnił.
Według niego, obrazy były zabezpieczone na różne sposoby. Niektóre z tych zabezpieczeń być może pomogą odnaleźć skradzione dzieła sztuki. Szczegółów jednak nie chciał podać ze względu na bezpieczeństwo innych dzieł sztuki.
"Niestety, mimo najlepszych zabezpieczeń kradzieże się zdarzają, nawet w bankach" - powiedział Chełstowski.
Jak tłumaczył, nie można wykluczyć, że wtorkowej kradzieży dokonano na zlecenie. Możliwe jest też, że złodzieje planując włamanie nie polowali na konkretne dzieła sztuki, ale zabrali te, które wisiały blisko wejścia i były cenne. Chełstowski jest jednak przekonany, że kradzież tych obrazów się nie opłaci.
"Z reguły w Polsce jest tak, że skradzione dzieła sztuki odzyskiwane są przez policję po kilku latach. Ktoś próbuje je sprzedać lub pokazać komuś i wychodzi na jaw, gdzie się znajdują. Wydaje mi się dość naiwne liczyć na to, że te obiekty uda się nielegalnie sprzedać" - powiedział.
Jak podkreślił, osoba, która zetknie się ze skradzionymi obrazami, powinna natychmiast powiadomić policję.
Skradzione obrazy to "Portret mężczyzny na tle pejzażu" Jacka Malczewskiego oraz "Portret kobiety" Witkacego. Łącznie, jak powiedział Chełstowski, są warte ok. 500 tys. zł, przy czym ponad 400 tys. zł wart jest "Portret mężczyzny na tle pejzażu" Malczewskiego.
Informację o kradzieży podało wcześniej internetowe wydanie "Życia Warszawy".ab, pap