Nowy wymiar terroryzmu
Dodano:
Zamachy w Bombaju są akcją terrorystyczną na bezprecedensową skalę, z uwagi na jej wielowymiarowość i niesamowitą złożoność. Świat musi odpowiedzieć zdecydowanie i nie cofając się przed militarnymi środkami, pisze w komentarzu redakcyjnym hiszpański dziennik „ABC”.
Według gazety poszczególne metody, jakimi posłużyli się terroryści, nie stanowią niczego nowego w historii działań przestępczych. Połączenie ich dało jednak nową jakość. Branie zakładników lub ostrzeliwanie ludności cywilnej z karabinów maszynowych zdarzało się już wcześniej, ale nigdy nie doprowadziło do takiego chaosu.
Dziennik zwraca uwagę, że władze indyjskie musiały użyć do zaprowadzenia porządku sił szkolonych do odparcia ataku zbrojnego. W tym sensie zamachy mogą być określone jako indyjska wersja 11 września. Komentatorzy obawiają się, że model bombajski może posłużyć jako inspiracja do przyszłych ataków w dowolnym dużym mieście na świecie.
Kolejnym zagrożeniem może być anonimowość terrorystów. Doświadczenie historyczne i mentalność społeczeństwa indyjskiego czynią prawdopodobnym obarczenie odpowiedzialnością za zamachy Pakistańczyków. Może to mieć groźne konsekwencje dla pokoju w regionie i na świecie. Gazeta odrzuca jednak tę hipotezę – fakt, że celami były symbole cywilizacji zachodniej, w tym tak emblematyczne jak lokalne centrum żydowskie, świadczy, że działania terrorystów nie miały tła lokalnego.
Mimo, że nie znamy dokładnie tożsamości sprawców zamachów, wiemy dokładnie, kim są ofiary. Jesteśmy nimi wszyscy. Oczywistą przyczyną jest globalizacja – dzięki podróżom po całym świecie każdy może stać się celem zamachowców. Doświadczyła tego burmistrz Madrytu, Esperanza Aguirre, która była jedną z osób ewakuowanych z hotelu Oberoi. Ważniejszy według dziennika jest jednak fakt, że terroryści chcieli zastraszyć cały świat, oglądający wydarzenia w Bombaju na ekranach telewizorów. Jak uważa gazeta, w Indiach objawiła się siła, która wypowiedziała wojnę wolności.
Temu zagrożeniu będzie się musiał przeciwstawić cały świat zachodni, bez względu na różnice polityczne. Gazeta przypomina, że mimo iż Barack Obama deklarował zerwanie z militarną doktryną zwalczania terroryzmu, stosowaną przez Busha, w rzeczywistości może mieć bardzo niewielkie pole manewru. Po zamachach jego rzecznicy mówili o „unicestwieniu i zniszczeniu" terroryzmu, używając dokładnie tej samej retoryki, co odchodząca administracja. Jest to stanowisko podzielane przez komentatora, według którego dobre słowa i działania pokojowe nie przyniosą wiele dobrego. Na szczęście, według gazety, rozumie to również rząd Hiszpanii, czego dowodem może być zaangażowanie wojskowe w Afganistanie czy udział w misji zwalczania piractwa na Oceanie Indyjskim.
mj
Dziennik zwraca uwagę, że władze indyjskie musiały użyć do zaprowadzenia porządku sił szkolonych do odparcia ataku zbrojnego. W tym sensie zamachy mogą być określone jako indyjska wersja 11 września. Komentatorzy obawiają się, że model bombajski może posłużyć jako inspiracja do przyszłych ataków w dowolnym dużym mieście na świecie.
Kolejnym zagrożeniem może być anonimowość terrorystów. Doświadczenie historyczne i mentalność społeczeństwa indyjskiego czynią prawdopodobnym obarczenie odpowiedzialnością za zamachy Pakistańczyków. Może to mieć groźne konsekwencje dla pokoju w regionie i na świecie. Gazeta odrzuca jednak tę hipotezę – fakt, że celami były symbole cywilizacji zachodniej, w tym tak emblematyczne jak lokalne centrum żydowskie, świadczy, że działania terrorystów nie miały tła lokalnego.
Mimo, że nie znamy dokładnie tożsamości sprawców zamachów, wiemy dokładnie, kim są ofiary. Jesteśmy nimi wszyscy. Oczywistą przyczyną jest globalizacja – dzięki podróżom po całym świecie każdy może stać się celem zamachowców. Doświadczyła tego burmistrz Madrytu, Esperanza Aguirre, która była jedną z osób ewakuowanych z hotelu Oberoi. Ważniejszy według dziennika jest jednak fakt, że terroryści chcieli zastraszyć cały świat, oglądający wydarzenia w Bombaju na ekranach telewizorów. Jak uważa gazeta, w Indiach objawiła się siła, która wypowiedziała wojnę wolności.
Temu zagrożeniu będzie się musiał przeciwstawić cały świat zachodni, bez względu na różnice polityczne. Gazeta przypomina, że mimo iż Barack Obama deklarował zerwanie z militarną doktryną zwalczania terroryzmu, stosowaną przez Busha, w rzeczywistości może mieć bardzo niewielkie pole manewru. Po zamachach jego rzecznicy mówili o „unicestwieniu i zniszczeniu" terroryzmu, używając dokładnie tej samej retoryki, co odchodząca administracja. Jest to stanowisko podzielane przez komentatora, według którego dobre słowa i działania pokojowe nie przyniosą wiele dobrego. Na szczęście, według gazety, rozumie to również rząd Hiszpanii, czego dowodem może być zaangażowanie wojskowe w Afganistanie czy udział w misji zwalczania piractwa na Oceanie Indyjskim.
mj