Kisielewski o nowym wątku dot. śmierci gen. Sikorskiego

Dodano:
Liberatora B-24, na pokładzie którego zginął gen. Sikorski, nie pilotował Czech Eduard Prchal, lecz najprawdopodobniej wynajęty przez zamachowców Kanadyjczyk George F. "Screwball" Beurling - twierdzi Tadeusz A. Kisielewski, autor serii książek o katastrofie gibraltarskiej.

Kisielewski powiedział na konferencji prasowej w Krakowie, że  według niego nie ulega wątpliwości, iż gen. Sikorski zginął w zamachu. Jego zdaniem, zamach najprawdopodobniej przygotowały brytyjskie służby wywiadowcze, które do sfingowania wypadku zwerbowały kanadyjskiego pilota myśliwców.

"Czy to był wypadek czy zamach - ten dylemat już nie istnieje. Od dawna został na kilka sposobów rozstrzygnięty i zajmowanie się nim nie ma sensu" -  mówił Kisielewski na konferencji, obojętny na uwagi dziennikarzy, że większość historyków wciąż uznaje za obowiązującą wersję o wypadku lotniczym.

Wersję o udziale w zamachu kanadyjskiego pilota Kisielewski - jak sam przyznaje - oparł na jednym źródle. Chodzi o znaną od lat 70. wypowiedź byłego pilota R.A.F. Jima Leacha, który miał stwierdzić, że wodowanie samolotu gen. Sikorskiego przeprowadził niejaki "Screwball" (+Świr+) Johnson.

Kisielewski nie odnalazł wśród byłych pilotów alianckich żadnego Johnsona o  tym przydomku. Natomiast znalazł pilota o innym nazwisku, którego nazywano "Screwball" i jemu przypisał rzekome sprawstwo katastrofy. Założył przy tym, że  autor relacji z lat 70. pomylił się, łącząc po latach dwie osoby w jedną.

"To jest oparte na relacji Jima Leacha, udzielonej w 1979 r. i obarczonej tym błędem, że upływ 36 lat spowodował, że w jego pamięci dwie osoby - Johnson oraz  +Świr+ Beurling utworzyły zbitkę. To nie były dwie lecz jedna osoba, co udało mi się rozszyfrować" - tłumaczył Kisielewski.

Kisielewski ocenia, że "Świr" Beurling jako "typowy awanturnik poszukujący mocnych wrażeń" doskonale nadawał się do realizacji niebezpiecznego zadania, jakie rzekomo miały mu powierzyć brytyjskie służby.

"Absolutnie odrzucam hipotezę, że rozkaz padł ze strony rządu brytyjskiego, czy też wprost W. Churchilla. Moim zdaniem było to robione na szczeblu wywiadu brytyjskiego, ale nie za zgodą szefów tego wywiadu. Żaden wywiad nie jest monolitem" - ocenia Kisielewski.

Według niego, oficjalnie na pokładzie Liberatora miało być dwóch pilotów -  znany wszystkim kapitan Prchal oraz major Wilfried S. "Kipper" Herring. Kisielewski podejrzewa, że zamiast Herringa podstawiono "Świra" Beurlinga, a  czeskiego pilota sterroryzowano. Beurling przeżył wojnę. Zginął w podejrzanych okolicznościach w katastrofie lotniczej w 1948 r.

"Generał Sikorski zginął w wyniku zamachu. Drugim pilotem, a faktycznie pierwszym, nie był major Herring, lecz (...) najprawdopodobniej Kanadyjczyk +Screwball+ Beurling" - podsumował Kisielewski. Przypuszcza, że faktyczną rolą pilota było zatuszowanie śladów rzeczywistego zamachu.

"Wersja wypadku jest sprzeczna z prawami fizyki, regułami pilotażu i  specyficznymi cechami Liberatora B-24 w wersji pasażerskiej dla VIP-ów. W  świetle tych trzech przesłanek wypadek był niemożliwy" - utrzymuje Kisielewski.

Dodał on, że nie łudzi się, iż Brytyjczycy ujawnią archiwalia dot. śmierci Sikorskiego, ale Polska powinna upomnieć się o zwrot dokumentów, które generał miał w teczce w chwili tragedii.

Kisielewski opublikował swą hipotezę w grudniowym numerze miesięcznika Focus Historia. Redakcja czasopisma podchodzi do tych rewelacji z dystansem.

"Oficjalnie katastrofa, w której zginął Naczelny Wódz, nadal pozostaje nieszczęśliwym wypadkiem. Istnieje jednak kilka teorii, które zakładają, że w  wypadku brały udział osoby trzecie" - zastrzega redakcja miesięcznika.

Dr Tadeusz A. Kisielewski jest absolwentem Instytutu Nauk Politycznych UW. Jest autorem trzech książek nt. śmierci gen. Sikorskiego.

Gen. Władysław Sikorski zginął wraz z grupą najbliższych współpracowników 4  lipca 1943 r. w katastrofie lotniczej nad Cieśniną Gibraltarską.

ND, PAP

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...