Wyjaśnienia Leppera w "seksaferze" nie będą jawne
Taką decyzję podjął piotrkowski sąd, przed którym od maja ub. roku - za zamkniętymi drzwiami - toczy się proces w tzw. seksaferze w Samoobronie. Na ławie oskarżenia zasiadają liderzy partii - jej szef Andrzej Lepper i jej b. wiceszef Stanisław Łyżwiński.
Łyżwiński oskarżony jest m.in. o zgwałcenie kobiety, a Lepper o "żądanie i przyjmowanie korzyści o charakterze seksualnym" od działaczek Samoobrony. Liderowi Samoobrony grozi kara do ośmiu, a Łyżwińskiemu, który przebywa w areszcie, do 10 lat więzienia.
W ub. tygodniu Lepper po raz kolejny złożył wniosek o odtajnienie jego wyjaśnień. Lider Samoobrony uważa, że tylko w ten sposób może oczyścić się z zarzutów. Sąd jednak wniosku nie uwzględnił. Wyznaczył natomiast datę, w której oskarżony ma zacząć składać wyjaśnienia. Będzie to 19 lutego.
W związku z odrzuceniem wniosku o odtajnienie wyjaśnień, polityk Samoobrony zastanawia się, czy nie zorganizować konferencji prasowej, na której mógłby się odnieść do zarzutów. Decyzję o konferencji podejmie jednak po konsultacji ze swoimi prawnikami.
"Seksaferę" w Samoobronie ujawniła w grudniu 2006 r. "Gazeta Wyborcza", opierając się na relacji Anety Krawczyk - b. radnej Samoobrony w łódzkim sejmiku i b. dyrektor biura poselskiego Łyżwińskiego. Kobieta utrzymuje, że pracę w partii dostała za usługi seksualne świadczone Łyżwińskiemu i Lepperowi.
Dotąd w procesie zeznania złożyły cztery z pięciu pokrzywdzonych; sąd przesłuchał także już kilkudziesięciu świadków.
ND, PAP