Droga przez mękę
Dodano:
Ci, którzy pamiętają Kate Winslet i Leonardo Di Caprio z "Titanica" i oczekują powtórki z rozrywki, niech od razu wiedzą - to nie jest film dla Was! Złudny tytuł "Droga do szczęścia" nijak się ma do tego, co zobaczycie na ekranie.
Akcja filmu rozgrywa się w połowie lat 50-tych ubiegłego stulecia. April i Frank Wheelerowie to młode małżeństwo mieszkające z dwójką dzieci na typowych amerykańskich przedmieściach. On - stara się realizować zawodowo (z różnym skutkiem), ona - mimo wielkich aktorskich ambicji - jest gospodynią domową. Pozornie szczęśliwi, oboje robią dobrą minę do złej gry.
Ani jedno, ani drugie bowiem, nie może znieść otaczającej ich przeciętności. Dusząc się pod maskami, jakie nałożył na nich przypadek, próbują przerwać obustronną mękę, co kończy się dla bohaterów tragicznie.
"Droga do szczęścia" to gorzkie rozliczenie się z mitem "amerykańskiego snu", w którym wygrywają tylko nieliczni. Film stanowi doskonały obraz społeczeństwa amerykańskiego lat 50-tych i przede wszystkim (choć nie tylko) w tym kontekście powinien być rozpatrywany.
Przedstawiony świat, w którym młody obywatel wchodzi w dorosłość z narzuconym odgórnie schematem "idealnej" rodziny to bezkrwawa walka o przetrwanie. Kto idzie inną drogą, musi albo mieć wyjątkowy talent albo dużo odwagi.
Film jest wysmakowany wizualnie. W minimalistycznych dekoracjach brawurowo wypadają dwie główne kreacje aktorskie. Ci, którzy nie wiedzieli, że Di Caprio jest dobrym aktorem, mogą się w końcu o tym przekonać. Co do Kate Winslet - po prostu brak słów – jest hipnotyzująca.
Trudno jest po seansie nie wyjść z kina odmienionym. Film po prostu zalewa widza emocjami - wstrząsa i przytłacza. Jeśli ktoś za żadną cenę nie chce wyjść z kina z depresją - nie polecam. Ale tylko i wyłącznie w tym jedynym przypadku!
Amerykanie potrafią kręcić dobre filmy. Przypominamy sobie o tym, oglądając takie dzieła jak "Droga do szczęścia".
"Droga do szczęścia" (Revolutionary Road), reż. Sam Mendes, USA/Wielka Brytania, 2008
Ani jedno, ani drugie bowiem, nie może znieść otaczającej ich przeciętności. Dusząc się pod maskami, jakie nałożył na nich przypadek, próbują przerwać obustronną mękę, co kończy się dla bohaterów tragicznie.
"Droga do szczęścia" to gorzkie rozliczenie się z mitem "amerykańskiego snu", w którym wygrywają tylko nieliczni. Film stanowi doskonały obraz społeczeństwa amerykańskiego lat 50-tych i przede wszystkim (choć nie tylko) w tym kontekście powinien być rozpatrywany.
Przedstawiony świat, w którym młody obywatel wchodzi w dorosłość z narzuconym odgórnie schematem "idealnej" rodziny to bezkrwawa walka o przetrwanie. Kto idzie inną drogą, musi albo mieć wyjątkowy talent albo dużo odwagi.
Film jest wysmakowany wizualnie. W minimalistycznych dekoracjach brawurowo wypadają dwie główne kreacje aktorskie. Ci, którzy nie wiedzieli, że Di Caprio jest dobrym aktorem, mogą się w końcu o tym przekonać. Co do Kate Winslet - po prostu brak słów – jest hipnotyzująca.
Trudno jest po seansie nie wyjść z kina odmienionym. Film po prostu zalewa widza emocjami - wstrząsa i przytłacza. Jeśli ktoś za żadną cenę nie chce wyjść z kina z depresją - nie polecam. Ale tylko i wyłącznie w tym jedynym przypadku!
Amerykanie potrafią kręcić dobre filmy. Przypominamy sobie o tym, oglądając takie dzieła jak "Droga do szczęścia".
"Droga do szczęścia" (Revolutionary Road), reż. Sam Mendes, USA/Wielka Brytania, 2008
[[mm_1]]