Następny krok posła Palikota
Dodano:
Na scenie politycznej działo się ostatnio zbyt dużo, aby do akcji nie wkroczył Janusz Palikot. Tym razem kontrowersyjny poseł PO pozwolił sobie na uszczypliwości pod adresem Jadwigi Kaczyńskiej, matki prezydenta i byłego premiera. Z drwiną zaproponował, aby uczynić ją "królową Polski" tylko dlatego, że urodziła dwóch bliźniaków.
Jak zwykle moment jego wystąpienia nie był przypadkowy. Wypowiedź miała być tak "kontrowersyjna", by skupić na sobie uwagę i odwrócić ją od bieżących wydarzeń - kryzysu czy wpadek rządu - klęski misji polskich służb specjalnych w sprawie porwanego Polaka czy wątpliwości dotyczących ministra Czumy. Nie pierwszy raz się zdarza, że kiedy rząd ma problemy i jest atakowany przez opozycję, do gry włącza się Palikot i swoją kolejną wypowiedzią odwraca uwagę od rządzących.
I tym razem poziom tej wypowiedzi, jak większości wystąpień Janusza Palikota, sięgnął dna. I znów, podobnie zresztą jak za każdym poprzednim razem, enfant terrible platformy posunął się o mały krok do przodu w przekraczaniu granic przyzwoitości. Jego prawem jako polityka, jest wytykanie błędów swoim przeciwnikom, oskarżanie ich o głupotę, a nawet obrażanie. To ostatnie choć nie jest w dobrym tonie, dotyczy jednak polityków, którzy godząc się zostać osobą publiczną, musieli wkalkulować w swoją działalność takie ryzyko. Polityka to nie miejsce dla nadwrażliwców. Dlatego, jeśli nawet w swoich dotychczasowych atakach na braci Kaczyńskich stosował chwyty poniżej pasa, miał przed sobą przeciwników, którzy nie byli bezbronni.
Inaczej sprawa ma się obecnie, gdy za cel ataku obrał sobie osobę, która nie jest dla niego równorzędnym, przeciwnikiem. Osobę, która się do polityki nie pchała i nie wystawiała na publiczną ocenę i zapewne na te zaczepki nie odpowie. Panie pośle, co tu dużo mówić, to po prostu zwykłe chamstwo.
I tym razem poziom tej wypowiedzi, jak większości wystąpień Janusza Palikota, sięgnął dna. I znów, podobnie zresztą jak za każdym poprzednim razem, enfant terrible platformy posunął się o mały krok do przodu w przekraczaniu granic przyzwoitości. Jego prawem jako polityka, jest wytykanie błędów swoim przeciwnikom, oskarżanie ich o głupotę, a nawet obrażanie. To ostatnie choć nie jest w dobrym tonie, dotyczy jednak polityków, którzy godząc się zostać osobą publiczną, musieli wkalkulować w swoją działalność takie ryzyko. Polityka to nie miejsce dla nadwrażliwców. Dlatego, jeśli nawet w swoich dotychczasowych atakach na braci Kaczyńskich stosował chwyty poniżej pasa, miał przed sobą przeciwników, którzy nie byli bezbronni.
Inaczej sprawa ma się obecnie, gdy za cel ataku obrał sobie osobę, która nie jest dla niego równorzędnym, przeciwnikiem. Osobę, która się do polityki nie pchała i nie wystawiała na publiczną ocenę i zapewne na te zaczepki nie odpowie. Panie pośle, co tu dużo mówić, to po prostu zwykłe chamstwo.