Ludowcy oburzeni na Tuska
Na posiedzeniu klubu politycy PSL komentowali słowa premiera. "To wzbudziło nasze poważne zastrzeżenia" - powiedział w środę PAP wiceszef Rady Naczelnej Stronnictwa Józef Zych. "Nie uważam, żeby były różne normy moralne w PO i PSL i żeby np. PO, czy jakieś inne ugrupowanie miało wyższe normy aniżeli my mamy w PSL" - oświadczył.
Były marszałek Sejmu uważa, że premier powinien dokładnie wskazać na czym te normy, o których mówił polegają. "Najpierw trzeba by udowodnić Pawlakowi, że rzeczywiście takie zdarzenia, z których wyciąga się daleko idące wnioski, miały miejsce" - podkreślił polityk.
"Pan premier postąpił bardzo obłudnie i krzywdząco dla uczciwych działaczy PSL. Nie zgadzam się z jego oceną" - dodał Zych.
Zdaniem Janusza Piechocińskiego szef rządu "wyszedł z zaczepnym ciosem i ustawił Pawlaka w bardzo mało zręcznej sytuacji".
Premier na tej samej konferencji odniósł się zarówno do zarzutów, że Pawlak zbudował wokół siebie towarzysko-biznesowego układ, jak i sprawy senatora PO Tomasza Misiaka, któremu zarzucono konflikt interesów. Tusk zapowiedział, że zarekomenduje usunięcie Misiaka z Platformy, jeszcze tego samego dnia senator przestał być członkiem partii.
"Premier wychodzi z trudnej dla PO sytuacji. Trochę robi to kosztem koalicjanta, ale my to rozumiemy. Polityka bywa często taką brutalną grą" - powiedział PAP Piechociński.
Oburzony słowami premiera jest szef Rady Naczelnej PSL Jarosław Kalinowski. Według niego, premier nie dostrzega różnicy pomiędzy sprawami Pawlaka, a Misiaka.
Polityk tłumaczył, że sprawa Pawlaka dotyczy wydarzeń sprzed pięciu lat, a środki jakie zostały wydane na kontrakt dla firmy 3i, nie pochodziły z budżetu państwa. Wprawdzie OSP dostaje pieniądze z budżetu państwa, ale - jak podkreśla Kalinowski - przeznacza je na ściśle określone cele. Środki na ten kontrakt - zaznaczył lider PSL - miały pochodzić z zasobów własnych związku.
Kalinowski przypomina, że na świadczenie usług dla strażaków odbył się przetarg, a kwota kontraktu opiewała na 15 tys. zł. Dodał, że firma Misiaka mogła zarobić na kontrakcie, który dostała bez przetargu prawie 50 mln. zł. W związku z tym - jego zdaniem - nie można porównywać sprawy Misiaka ze sprawą Pawlaka.
Według niego, Tusk doskonale zdaje sobie sprawę z tego "o co chodzi". "Dobrze by było gdyby dostrzegł różnicę między 50 mln Misiaka, a sytuacją Pawlaka" - zaznaczył.
"Szlag człowieka trafia, jeżeli komuś się wmawia, że ma garb jak nie jest wielbłądem" - powiedział PAP polityk ze ścisłego kierownictwa PSL. Przyznał jednocześnie, że ludowcy nie są w stanie w tej sprawie nic zrobić.
Według innego uczestnika wtorkowego posiedzenia klubu Pawlak prosił na nim swoich kolegów, żeby nie "odpowiadać na zaczepki i nie podgrzewać nastroju bo to nie służy koalicji".(PAP)
pap, em