Lewica chce ratować kapitalizm
Dodano:
Najważniejsi politycy lewicowi z całego świata zebrali się w Chile, by dyskutować o stanie światowej gospodarki. Proponowane rozwiązania nie zawsze mają jednak wiele wspólnego z lewicowością - informuje "El Pais".
Szczyt Przywódców Postępowych, którego pomysłodawcami byli Bill Clinton i Tony Blair w 1999 r., odbywa się już po raz szósty w znanym chilijskim kurorcie Viña del Mar. Uczestniczy w nim około 200 osób – polityków i dziennikarzy z całego świata. Oprócz przywódców z Ameryki Łacińskiej – gospodyni spotkania Michelle Bachelet, Brazylijczyka Luli, Argentynki Christiny Kirchner i Urugwajczyka Tabare Vasquesa – na spotkaniu obecni są również Europejczycy: Gordon Brown, Jose Luis Zapatero i premier Norwegii Jens Stoltenberg. Największą gwiazdą jest bez wątpienia wiceprezydent USA Joe Biden.
Prezydent Bachelet przyjęła gości na uroczystej kolacji, podczas której przedstawiła swoją wizję wyjścia z globalnego kryzysu. Jednym z jej podstawowych punktów jest wzrost wydatków rządowych w celu uchronienia zwykłych osób przed pogorszeniem sytuacji ekonomicznej. Z drugiej strony Bachelet sprzeciwia się protekcjonizmowi, przedkładając liberalizację handlu światowego nad ochronę miejsc pracy. W tym celu zdaniem chilijskiej prezydent należy doprowadzić do końca negocjacje w ramach rundy Doha, mające przynieść znaczące postępy w ułatwieniach dla międzynarodowej wymiany gospodarczej.
Bardziej radykalny w swoich propozycjach był Gordon Brown. Premier Wielkiej Brytanii oznajmił, że obecna struktura ładu światowego, zaprojektowana na czasy hossy, w dzisiejszych realiach nie zdaje egzaminu. W związku z tym należy powołać nowe instytucje, zajmujące się harmonijnym zarządzaniem globalną gospodarką. Brown szczególną uwagę poświęcił rosnącemu rozwarstwieniu majątkowemu między biedniejszą a bogatszą częścią świata. Dla brytyjskiego przywódcy absurdem jest, że do tej pory nie powołano światowej instytucji zajmującej się przekazywaniem nadwyżek z krajów bogatych do biednych. Brown zaapelował również do innych rządów lewicowych o wzięcie odpowiedzialności za ochronę potrzebujących. „Jeżeli my im nie pomożemy, nikt inny tego nie zrobi" - jego słowa przytacza gazeta.
mj
Prezydent Bachelet przyjęła gości na uroczystej kolacji, podczas której przedstawiła swoją wizję wyjścia z globalnego kryzysu. Jednym z jej podstawowych punktów jest wzrost wydatków rządowych w celu uchronienia zwykłych osób przed pogorszeniem sytuacji ekonomicznej. Z drugiej strony Bachelet sprzeciwia się protekcjonizmowi, przedkładając liberalizację handlu światowego nad ochronę miejsc pracy. W tym celu zdaniem chilijskiej prezydent należy doprowadzić do końca negocjacje w ramach rundy Doha, mające przynieść znaczące postępy w ułatwieniach dla międzynarodowej wymiany gospodarczej.
Bardziej radykalny w swoich propozycjach był Gordon Brown. Premier Wielkiej Brytanii oznajmił, że obecna struktura ładu światowego, zaprojektowana na czasy hossy, w dzisiejszych realiach nie zdaje egzaminu. W związku z tym należy powołać nowe instytucje, zajmujące się harmonijnym zarządzaniem globalną gospodarką. Brown szczególną uwagę poświęcił rosnącemu rozwarstwieniu majątkowemu między biedniejszą a bogatszą częścią świata. Dla brytyjskiego przywódcy absurdem jest, że do tej pory nie powołano światowej instytucji zajmującej się przekazywaniem nadwyżek z krajów bogatych do biednych. Brown zaapelował również do innych rządów lewicowych o wzięcie odpowiedzialności za ochronę potrzebujących. „Jeżeli my im nie pomożemy, nikt inny tego nie zrobi" - jego słowa przytacza gazeta.
mj