Przerwany wyścig GP Malezji

Dodano:
Fot. AF PAP
Z przygodami odbył się wyścig o Grand Prix Malezji, druga eliminacja tegorocznych mistrzostw świata Formuły 1. Robert Kubica zakończył go już po drugim okrążeniu.
Jedenasta edycja wyścigu na torze Sepang zakończyła się przed czasem (po 31 z 58 okrążeń) w wyniku ulewnych opadów deszczu. Rywalizację przerwano pod koniec 32. okrążenia, ale nie udało jej się wznowić i po 50-minutowym oczekiwaniu na poprawę pogody zawody odwołano, a za wyniki końcowe uznano kolejność odnotowaną po 31 rundach. Wówczas na prowadzeniu znajdował się Brytyjczyk Jenson Button z teamu Brawn GP- Mercedes (to drugie jego zwycięstwo w sezonie) przed dwoma Niemcami: Nickiem Heidfeldem z BMW-Sauber oraz Timo Glockiem z Toyoty, który wyprzedził rodaka na kolejnym, niedokończonym już okrążeniu (rywalizację przerwano, gdy kierowcy pojawili się na prostej start-meta).

"To był bardzo dziwny wyścig i do końca nie wiem jak się zakończył. Zanim na tor wjechał +samochód bezpieczeństwa+ usłyszałem od mojego inżyniera wyścigowego, że prowadzę. Gdy rywalizację wstrzymano okazało się, że jestem drugi, a na podium wszedłem jako trzeci. Mam nadzieję, że po wyjściu stąd wciąż będę trzeci" - podsumował wyścig na konferencji prasowej Glock.

Zgodnie z zapowiedziami meteorologów pod wieczór w okolicach Kuala Lumpur (Sepang jest oddalony o około 70 km) spadł obfity deszcz, a ulewa poważnie ograniczyła widoczność i praktycznie uniemożliwiła jazdę po mokrym torze. W tej sytuacji po pokonaniu przez Buttona 31 okrążeń wprowadzono "samochód bezpieczeństwa".

Neutralizacja trwała niespełna rundę, bo wstrzymano wyścig i przez 50 minut oczekiwano na poprawę pogody, a gdy nastąpiła rozważano wznowienie rywalizacji za "samochodem bezpieczeństwa". Ostatecznie do tego jednak nie doszło i zawody odwołano.

Zamieszanie na torze rozpoczęło się mniej więcej na 22. okrążeniu, gdy na nawierzchni Sepangu pojawiły się pierwsze krople wody. Wówczas kierowcy zaczęli masowo zjeżdżać do boksu i zdejmować opony typu slick, które jedni zastąpili oponami deszczowymi, a inni przejściowymi.

To powiększyło chaos, gdy opady się nasiliły, więc chwilę później okazały się konieczne kolejne zjazdy do alei serwisowej. Trudność sprawiało ustalenie kolejności w stawce, a jedynym pewnym swojej pozycji był tylko Button, mimo czterech wizyt w boksie.

O dużym szczęściu może mówić Heidfeld, który zjechał z toru tylko raz, gdy zaczynało padać, bowiem na starcie GP Malezji miał najwięcej paliwa ze wszystkich uczestników. Opóźniona zmiana opon dała Niemcowi miejsce w czołówce.

Błąd popełnili natomiast szefowie Ferrari, przedwcześnie nakazując założenie Kimiemu Raikkonenowi opon deszczowych, które bardzo szybko się zużyły podczas jazdy na suchym torze. W wyniku tego zanim się rozpadało Fin pokonał cztery okrążenia, tracąc do rywali po kilkanaście sekund na każdym i spadł na 14. pozycję.

Dziewiąty był w niedzielę jego kolega Brazylijczyk Felipe Massa, więc włoski zespół wciąż jest w tym sezonie bez punktów, podobnie jak Robert Kubica z teamu BMW-Sauber, który przed rokiem na torze Sepang był drugi.

Już podczas okrążenia rozgrzewkowego Polak sygnalizował przez radio swoim szefom kłopoty z silnikiem, ponieważ słyszał z tyłu bolidu niepokojące odgłosy. Jego podejrzenia potwierdziły się już na starcie, bowiem po zapaleniu zielonego świata ruszył dwa, trzy metry do przodu, po czym nagle stanął w miejscu.

Wyprzedzony przez wszystkich rywali rozpoczął wyścig z kilkusekundową stratą i na ostatniej pozycji pokonał niecałe dwa okrążenia, zanim wycofał się w wyniku defektu silnika.

Wcześniej, już na pierwszej rundzie, pożegnał się z GP Malezji Fin Heikki Kovalainen. Kierowca McLaren-Mercedes również przed tygodniem w GP Australii zakończył start na pierwszym okrążeniu, ale wówczas w wyniku uszkodzeń bolidu po kolizji z Australijczykiem Markiem Webberem.

Najlepiej rozpoczął GP Malezji Nico Rosberg z teamu Williams- Toyota, który w kwalifikacjach był dopiero czwarty. Wyprzedził od razu trzech rywali i jako lider wszedł w pierwszy wiraż, po czym odskoczył do przodu, a za nim ruszył w pościg Włoch Jarno Trulli z Toyoty. Na trzecie miejsce spadł startujący z pole position Button, ale jeszcze przed półmetkiem wrócił na prowadzenie.

pap, em
Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...