"Zaproszenie Wałęsy to sztuczka Ganley'a"
"Wałęsa obok Dalajlamy (...) jest uważany poza Polską za autorytet na skalę światową, który obalił komunizm, wprowadził wolność i demokrację. Jak to jest, my sami znamy prawdę lepiej. Nie ulega jednak wątpliwości, że Wałęsa na świecie jest kojarzony jako wielki autorytet, a nas od razu te wrogie media na Zachodzie i w kraju szufladkowały, że jesteśmy skrajna prawica" - argumentował Wierzejski podczas niedzielnego otwarcia kampanii wyborczej Libertas w Małopolsce.
"I ten Wałęsa, którego 20 lat krytykowaliśmy - za Okrągły Stół, za porozumienie z komunistami, za ochranianie układów przez wiele lat i żyrowanie nieuczciwej prywatyzacji - ten sam Wałęsa pojechał na kongres i odblokował wszystkie media w Polsce i w Europie. Od kiedy on się na tym kongresie pojawił, media - które w kraju go pompowały przez kilka lat, jako największego guru - wstrzymały oddech. To była sztuczka, którą tylko Ganley potrafił zrobić, bo nas na to nie byłoby stać" - ocenił Wierzejski.
Lider LPR podkreślił przy tym, że polscy uczestnicy tego kongresu nie mieli nic wspólnego z zaproszeniem Wałęsy, bo byłego polskiego prezydenta zaprosił szef partii Libertas, Declan Ganley.
"Wałęsa, paradoksalnie szkodzący w różnych okresach swojego życia sprawom Polski, teraz stał się osobą, która de facto politycznie nam pomogła, a my Polacy nie ponosimy za niego odpowiedzialności, a nawet niektórzy dopuścili się tam incydentów i zaczęli go wygwizdywać i pytać, co ze stoczniami" - stwierdził lider LPR.
Wojciech Wierzejski startuje w wyborach do Parlamentu Europejskiego z pierwszego miejsca listy Libertas w Małopolsce i na Kielecczyźnie.ab, pap